Anga Yerevan Hotel. Hotel w Erywań. 9,0 Znakomity 698 opinii. Obiekt Anga Yerevan Hotel, usytuowany w miejscowości Erywań, oferuje wspólny salon, bezpłatny prywatny parking, taras oraz bar. Odległość ważnych miejsc od obiektu: Plac Republiki – 1,2 km. Perfect breakfast Clean rooms Helpful staff. Autor Wiadomość Temat postu: Co zwiedzić w Armenii? #1 Wysłany: 05 Mar 2015 04:33 Rejestracja: 29 Paź 2014Posty: 39 Witam, rok temu byłem tydzień w Gruzji i uważam to za najlepszy wypad w moim życiu. Podobno w Armenii również jest super, ludzie są równie mili, widoki piękne a sam kraj jeszcze bardziej naturalny i mniej podatny na zepsucie rozwojem turystyki masowej. Nie chciałbym popełnić takiego błędu jak w Gruzji i myślałem aby wybrać się tam na dłużej - 2 tygodnie, może ciut więcej. Czy w tak dość długim okresie jak na tak mały kraj jest co robić? Na pewno parę dni spędziłbym w Erywaniu i nad jeziorem Sewan, ale co dalej? Co możecie od siebie polecić? Góra Arnoldx19 Temat postu: Re: Co zwiedzić w Armenii? #2 Wysłany: 05 Mar 2015 05:12 Rejestracja: 10 Mar 2011Posty: 346Loty: 183Kilometry: 340 201 niebieski Miałem przyjemność spędzić tam prawie pół roku. Dużą zaletą jest to, że wiele ciekawych miejsc jest blisko Erywania i gdybym miał 2 tygodnie to kilka dni zostałbym w Erywaniu i z niego robił sobie codziennie wycieczki poza miasto, a wieczorem spędzał czas przy grających fontannach i próbując ormiańskiech ulubionym miejscem jest Khor Virap - ale ważne jest, aby jechać tam, gdy jest ładna pogoda (widoczność).Koło Garni i Gerghard (w weekend dużo spory tłok) znajduje się oprócz świątyni także park krajobrazowy - mało ludzi o tym wie - można wybrać się na długi spacer. Wejście na Aragats - wycieczka 1-dniowa, a wchodzi się na 4000 też odwiedzić Etchmiadzyn - ormiański Watykan (mi się jednak średnio podobało)2 razy zrobiłem sobie też wycieczkę pociągiem do losowo wybranej wioski, sama przejażdżka starym sowieckim taborem jest Tsarkhadzor można wjechać kolejką linową w na górę skąd jest bardzo ładny widok i także wybrać się na mały -całkiem inny ,,kurort" niż te w europie:)Zależy czym podróżujecie - osobiście polecam na stopa, który działa jeszcze lepiej niż w Gruzji, a jak nie to samochodem i pojechania do górskiego drodze odwiedzenie Areni (główne miejsce produkcji wina w Armenii, 1000 dram - 1 litr, wiele rodzajów). Zaraz obok Areni jest Noravank - bardzo ładny monastyr na górze. Największa turystyczna atrakcja Armenii czyli Tatev - najlepiej pojechać z samego rana, gdy jeszcze tam nikogo nie ma. Jeśli macie samochód to warto przejechać całą drogę samemu, a nie kolejką linową, albo najpierw samochodem, a później kolejką:) O albo 9 odbywa się uzdrowiskowa - Jermuk, ładny macie czas to można przejechać od Goris pod granicę z Iranem - przełęcz na ponad 2500 metrów, chyba najładniejsze widoki, oprócz widoku na Goszawank i okoliczne jest tak wiele, że nie ma szans wszystkiego odwiedzić w 2 tygodnie:)Armenia jest całkowicie inna niż Gruzja i oba kraje oprócz położenia między górami nie mają zbyt wiele wspólnego ze sobą. Całkiem inna mentalność - zresztą zobaczycie sami:) _________________ - Birma, Kirgistan, Iran, Maroko, Tajwan, Izrael, Jordania, samolotem dookoła świata. Góra Marian Temat postu: Re: Co zwiedzić w Armenii? #3 Wysłany: 05 Mar 2015 08:54 Rejestracja: 18 Maj 2011Posty: 76 Chętnie podpisałbym się pod wszystkim co napisał Arnold. Erywań to świetna baza wypadowa. Od siebie dodałbym jeszcze Dilidżan - klimatyczne miasteczko (wioska) razem z okolicznymi Goshavank i Haghhartsin i dalej w stronę Gruzji Sanahin i Hagpat cztery klasztory. Dwa pierwsze razem z Dilijan można odwiedzić jadąc z Erywania np. łącząc z wizytą nad jeziorem Sewan. Moim ulubionym miejscem jest chyba Sewanawank - klasztor nad jeziorem Sewan - pocztówkowy krajobraz. Góra cypel Temat postu: Re: Co zwiedzić w Armenii? #4 Wysłany: 05 Mar 2015 09:53 Rejestracja: 04 Lip 2012Posty: 3580 srebrny Arnoldx19 napisał(a):Armenia jest całkowicie inna niż Gruzja i oba kraje oprócz położenia między górami nie mają zbyt wiele wspólnego ze sobą. Całkiem inna mentalność - zresztą zobaczycie sami:)Mógłbyś rozwinąć temat ? _________________"Ten, kto znalazł się za drzwiami, pokonał najtrudniejszy etap podróży" - przysłowie duńskie Góra Kalispell Temat postu: Re: Co zwiedzić w Armenii? #5 Wysłany: 05 Mar 2015 12:09 Rejestracja: 17 Lis 2014Posty: 678Loty: 145Kilometry: 238 175 niebieski W październiku byłem w Gruzji, w te wakacje zamierzam powtórzyć wyjazd dodając do tego Armenię. @Arnoldx19 – napisałeś o Aragats, że to wycieczka 1 dniowa. Powyżej 4 tys. ma Aragats Północny – naprawdę da się go „zrobić” w 1 dzień? Z jakiej miejscowości najlepiej wyruszyć na szczyt. Będę wdzięczny za rozwiniecie tego wątku. Góra Diomeda Temat postu: Re: Co zwiedzić w Armenii? #6 Wysłany: 05 Mar 2015 12:29 Rejestracja: 07 Kwi 2011Posty: 66Loty: 80Kilometry: 142 920 My startowaliśmy na Aragat (wierzchołek południowy oczywiście) z obserwatorium w Biurakanie - polecam, świetne klimatyczne miejsce na nocleg. Rano czekała na nas taksówka, którą wcześniej zamówiła pani z obserwatorium, która zawiozła nas na wysokość 3200, gdzie zaczyna się ścieżka na szczyt (jest tam też stacja promieniowania kosmicznego). Droga na szczyt i powrót zajęły nam ok. 6 godzin, bo wysokość bardzo nam dokuczała. Na obiad byliśmy już w obserwatorium w Biurakanie - nie ma tam żadnego miejsca, w którym można dostać gotowe jedzenie, ale w obserwatorium jest kuchnia i można zrobić samemu świetne leczo - pomidory i papryka w Armenii są obłędnie pyszne!Droga na Aragat z Biurakanu jest bardzo długa i nie warto iść. Niektórzy startują od razu ze stacji promieniowania, my zostaliśmy w obserwatorium, bo... urzekł nas stary ogród i możliwość obejrzenia w nocy nieba przez teleskop. Góra Kalispell Temat postu: Re: Co zwiedzić w Armenii? #7 Wysłany: 05 Mar 2015 13:13 Rejestracja: 17 Lis 2014Posty: 678Loty: 145Kilometry: 238 175 niebieski Wielki dzięki za w Biurakanie spaliście we własnym namiocie, czy są tam miejsca noclegowe? Pamiętasz jaki był koszt Taxi? Góra Arnoldx19 Temat postu: Re: Co zwiedzić w Armenii? #8 Wysłany: 06 Mar 2015 09:35 Rejestracja: 10 Mar 2011Posty: 346Loty: 183Kilometry: 340 201 niebieski Odnośnie Aragats to miałem na myśli szczyt południowy - teraz dopiero zobaczyłem, że jest jednak trochę niższy niż do różnic w mentalności to ciężko mi to wszystkim Ormianie są dużo bardziej spokojni, wyważeni, nie tak otwarci jak Gruzini. Prowadzą bardzo rodzinne życie. Na ulicy raczej nikt nam nie zaproponuje, aby się z nim napić tak jak w Gruzji i nie będzie od początku opowiadał czego to on w życiu nie zrobił;)Całkiem inne nacje. Bardzo łatwo odróżnić Ormianina od Gruzina. Inny wygląd, inny styl ubierania, języki i alfabety. Inna religia - prawosławie (Gruzja) i kościół Ormiański. Armenia jest bardzo prorosyjska i złego słowa o Rosji tam nie usłyszymy, a w Gruzji jak wiadomo odwrotnie. Młodzi Gruzini bardzo próbują upodabniać się do swoich rówieśników z europy zachodniej. W Armenii nie czuć wpływów każdym razie Armenia jest niesamowicie ciekawym kraju, a ludzie tak jak i Gruzji bardzo gościnni i poczytać trochę o historii kraju, szczególnie tej najnowszej - rzeź Ormian i jej kontakty, a raczej ich brak z Turcją i Azerbejdżanem. _________________ - Birma, Kirgistan, Iran, Maroko, Tajwan, Izrael, Jordania, samolotem dookoła świata. Góra miki_fly Temat postu: Re: Co zwiedzić w Armenii? #9 Wysłany: 06 Mar 2015 09:58 Rejestracja: 16 Sty 2013Posty: 467Loty: 181Kilometry: 331 233 niebieski W ogólności piszesz pewnie samą prawdę, chociaż moje niektóre doświadczenia z podróżowania po Armenii mówią co innego - zdarzyło się, że Ormianie, którzy nas podwozili nie chcieli przyjąć do wiadomości, że możemy się u nich nie zatrzymać i nie napić wspólnie. Zdarzyli się też młodzi ludzie w nowym samochodzie, wszyscy mieli iphony, pozapraszali nas na Facebooku, a na obiad zabrali do podrabianego McDonald's o nazwie MsBurger. Ale to tylko wyjątki potwierdzające regułę. Na pewno Ormianie bardzo się różnią od Gruzinów. Od siebie jeszcze dodam żeby unikać typowych miejsc dla rosyjskich turystów. Stopem się jeździ bardzo dobrze, chociaż zdarzyło mi się, że podważący nas oszukali i chcieli naciągnąć. Góra prastarzec Temat postu: Re: Co zwiedzić w Armenii? #10 Wysłany: 06 Mar 2015 10:05 Rejestracja: 31 Mar 2014Posty: 80Loty: 123Kilometry: 289 340 Góra Washington Temat postu: Re: Co zwiedzić w Armenii? #11 Wysłany: 06 Mar 2015 15:44 Site Admin Rejestracja: 13 Sty 2011Posty: 7418 Zgodzę się że Ormianie to naród zdecydowanie inny niż Gruzini. Są oni cisi, spokojni, niemal posępni. Równie gościnni, bardzo serdeczni, stopowanie jest równie łatwe (a być może teraz gdy Gruzja stała się turystyczna to i łatwiejsze) ale nawet biesiadują w inni sposób - nie wina tylko ciężkie alkohole - głównie wódki (choć Armenia znana jest z koniaku). Nawet upijają się trochę jakby na smutno W odróżnieniu do Gruzinów choć deklarują że są bardzo rodzinni to nie stronią od kochanek i odniosłem wrażenie że kobiet raczej nie szanują. Nie zapomnę jak raz na jednej z biesiad (na wycieczce byłem z partnerką, która siedziała tuż obok) komendant policji odciągnął mnie na bok i zaproponował ormiańską dziwkę ("najlepsze cycate dziwki są z Armenii, dopóki nie spróbujesz to jakbyś nie był u nas") - po odmowie jak gdyby nic kolejny toast był za zdrowie mojej lubej Pomijając ten jeden aspekt to złego słowa o nich nie powiem, bardzo przyjazna nacja - mimo że wygląd mają groźny Ale wracają do tematu atrakcji:Erewań odradzam, nic - miasteczko jak miasteczko (niegdyś kurort, "Szwajcaria Armenii"), ale wokół jest przepięknie zielono, znajduje się też piękny monastyr Haghartsin, ładne lasy (część z nich to PN; pogubiłem się jednak podczas trekingu po nich, a pozostały teren jest poligonem wojskowym gdzie prowadzone są artyleryjskie ćwiczenia - nie polecam gubienia się )Alaverdi - górnicze miasteczko, coś dla wielbicieli postindustrialnych klimatów, kolejką fajnie się przejechać, na górze monastyr SanahinHaghpat - ładny monastyr, też położony w kanionie Debed (spoko, ale za surowe góry jak na mój gust)Jezioro Sevan i tamtejszy monastyr - bardzo malowniczo, spokojnie Khor Virap - monastyr, widok na Ararat dobry, ogólnie - monastyr, chyba najładniej położony z wszystkich które - monastyr jak monastyr ale wokół i malownicze góry (ale tu wyjątkowo nikt nie chciał brać na stopa w pierwszą stronę); niedaleko Goris są też podobno jaskinie - szukaliśmy ich cały dzień, nikt nie był w stanie pokazać nam ich dokładnej lokalizacji _________________ Góra Iris uważa post za pomocny. Marian Temat postu: Re: Co zwiedzić w Armenii? #12 Wysłany: 06 Mar 2015 16:57 Rejestracja: 18 Maj 2011Posty: 76 Nie wiem, gdzie to czytałem, ale brzmiało to mnie więcej tak:Dlaczego mieszkańcy Erewania to smutni ludzie??..wstają rano zadowoleni, patrzą z podziwem na swoją świętą górę Ararat - po czym przypomina im się, że należy do w tym chyba jest:) A jak już się jest w stolicy to może warto poszukać siedziby radia Erewań:)Słuchacze pytają: Czy będzie wojna? Radio Erewań odpowiada: Wojny nie będzie. Będzie taka walka o pokój, że kamień na kamieniu nie zostanie. Góra Arnoldx19 Temat postu: Re: Co zwiedzić w Armenii? #13 Wysłany: 07 Mar 2015 04:51 Rejestracja: 10 Mar 2011Posty: 346Loty: 183Kilometry: 340 201 niebieski Washington napisał(a):W odróżnieniu do Gruzinów choć deklarują że są bardzo rodzinni to nie stronią od kochanek i odniosłem wrażenie że kobiet raczej nie szanują. Nie zapomnę jak raz na jednej z biesiad (na wycieczce byłem z partnerką, która siedziała tuż obok) komendant policji odciągnął mnie na bok i zaproponował ormiańską dziwkę ("najlepsze cycate dziwki są z Armenii, dopóki nie spróbujesz to jakbyś nie był u nas") - po odmowie jak gdyby nic kolejny toast był za zdrowie mojej lubej Ja miałem wrażenie, że właśnie bardzo szanują kobiety i liczą się z ich zdaniem. Często to kobiety sprawiały wrażenie, że to one o wszystkim decydują, gdzie w Gruzji kobiety nie mają nic do gadania. O ormiańskich dziwkach nigdy nawet nie słyszałem. Byliśmy kilka razy w nocnych klubach to tańczyły tam tylko dziewczyny z europy wschodniej, głównie Ukraina. Ogólnie Ormianki się bardzo istotne jest jak wielu ludzi mieszka poza granicami Armenii (ponoć około 8 mln, gdzie w kraju pozostało tylko 3). Prawie każda rodzina ma kogoś mieszkającego za granicą, kto przesyła pieniądze i utrzymuje całą rodzinę, często nawet nie tylko tą najbliższą. Zazwyczaj jest to mężczyzna, a kobieta zostaje w Armenii i zajmuje się domem i wszystkim innym. Może dla tego jednak wielu mężczyzn ma kochanki, ale pewnie poza granicami kraju _________________ - Birma, Kirgistan, Iran, Maroko, Tajwan, Izrael, Jordania, samolotem dookoła świata. Góra aeonflux Temat postu: Re: Co zwiedzić w Armenii? #14 Wysłany: 02 Lip 2015 11:00 Rejestracja: 19 Paź 2011Posty: 1020 HON fly4free Washington napisał(a):niedaleko Goris są też podobno jaskinie - szukaliśmy ich cały dzień, nikt nie był w stanie pokazać nam ich dokładnej lokalizacjiSą są, znaleźliśmy je bez trudu na Google Maps, ręczna nawigacja do niech przebiegła bez się tutaj - ... 538182,16zDuża część jest niestety odgrodzona siatką, a zaraz poniżej skał znajduje się miejscowy jednak miejsce warte odwiedzenia, podobnie samo miasto Goris. Myślę, że jest to najładniejsze miasto jakie widziałem w Armenii - chodzi o uporządkowanie zabudowy, wygląd domów, informacji jak tylko znajdę czas na napisanie relacji Góra Washington Temat postu: Re: Co zwiedzić w Armenii? #15 Wysłany: 02 Lip 2015 11:04 Site Admin Rejestracja: 13 Sty 2011Posty: 7418 To szukaliśmy ich w zupełnie nie tym miejscu co trzeba 3 lata temu niestety nie było ich na google maps, a jeszcze dawniejszy LP który posiadam sugerował ich lokalizację przy drodze a nie w mieście.. _________________ Góra aeonflux Temat postu: Re: Co zwiedzić w Armenii? #16 Wysłany: 02 Lip 2015 11:14 Rejestracja: 19 Paź 2011Posty: 1020 HON fly4free Jakoś mnie to nie dziwi - zauważyłem, że w Armenii ludzie są często tak chętni do pomocy, że jeśli pytasz o drogę to każdy Ci ją wskaże, niezależnie od tego czy ją zna czy (chyba najnowsze) LP z 2012 roku - chyba opisywał już te jaskinie, ale ręki sobie nie dam uciąć bo nie był mój i zajrzałem do niego tylko kilka razy. Tak czy inaczej Google Maps się najwyraźniej zdecydowanie poprawiło, gdyż z kilkunastu miejsc jakie odwiedziliśmy, zaznaczone były wszystkie oprócz jednego - malowniczego wodospadu koło Shaki. Przy czym jak się okazało na miejscu, podobno turyści rzadko tam docierają Góra mathew77 Temat postu: Re: Co zwiedzić w Armenii? #17 Wysłany: 05 Lip 2015 22:24 Rejestracja: 03 Maj 2014Posty: 468Loty: 176Kilometry: 253 102 niebieski Washington napisał(a):Zgodzę się że Ormianie to naród zdecydowanie inny niż Gruzini. Są oni cisi, spokojni, niemal posępni. Równie gościnni, bardzo serdeczni, stopowanie jest równie łatwe (a być może teraz gdy Gruzja stała się turystyczna to i łatwiejsze) ale nawet biesiadują w inni sposób - nie wina tylko ciężkie alkohole - głównie wódki (choć Armenia znana jest z koniaku). Nawet upijają się trochę jakby na smutno W odróżnieniu do Gruzinów choć deklarują że są bardzo rodzinni to nie stronią od kochanek i odniosłem wrażenie że kobiet raczej nie szanują. Nie zapomnę jak raz na jednej z biesiad (na wycieczce byłem z partnerką, która siedziała tuż obok) komendant policji odciągnął mnie na bok i zaproponował ormiańską dziwkę ("najlepsze cycate dziwki są z Armenii, dopóki nie spróbujesz to jakbyś nie był u nas") - po odmowie jak gdyby nic kolejny toast był za zdrowie mojej lubej Pomijając ten jeden aspekt to złego słowa o nich nie powiem, bardzo przyjazna nacja - mimo że wygląd mają groźny Ale wracają do tematu atrakcji:Erewań odradzam, nic - miasteczko jak miasteczko (niegdyś kurort, "Szwajcaria Armenii"), ale wokół jest przepięknie zielono, znajduje się też piękny monastyr Haghartsin, ładne lasy (część z nich to PN; pogubiłem się jednak podczas trekingu po nich, a pozostały teren jest poligonem wojskowym gdzie prowadzone są artyleryjskie ćwiczenia - nie polecam gubienia się )Alaverdi - górnicze miasteczko, coś dla wielbicieli postindustrialnych klimatów, kolejką fajnie się przejechać, na górze monastyr SanahinHaghpat - ładny monastyr, też położony w kanionie Debed (spoko, ale za surowe góry jak na mój gust)Jezioro Sevan i tamtejszy monastyr - bardzo malowniczo, spokojnie Khor Virap - monastyr, widok na Ararat dobry, ogólnie - monastyr, chyba najładniej położony z wszystkich które - monastyr jak monastyr ale wokół i malownicze góry (ale tu wyjątkowo nikt nie chciał brać na stopa w pierwszą stronę); niedaleko Goris są też podobno jaskinie - szukaliśmy ich cały dzień, nikt nie był w stanie pokazać nam ich dokładnej lokalizacjiza 3 tyg lece w te rejony, a za 6 bede w Armenii i czesc z wymienionych chcialbym zobaczyc:)Jak do nich dotrzec? Sa jakies strony z maszrutkami? Brac taxi? _________________Flights: 106Kilometers: 132896 Góra aeonflux Temat postu: Re: Co zwiedzić w Armenii? #18 Wysłany: 08 Lip 2015 11:26 Rejestracja: 19 Paź 2011Posty: 1020 HON fly4free Jeśli chcesz zobaczyć dużo w krótkim czasie, najlepszą opcją będzie wynajęcie są niedrogie i wygodne w użyciu, ale przy napiętym harmonogramie trudno na nich wskazówek znajdziesz w mojej relacji - 5-dni-w-armenii,214,75913 Góra grafzero Temat postu: Re: Co zwiedzić w Armenii? #19 Wysłany: 08 Lip 2015 11:44 Rejestracja: 07 Gru 2011Posty: 44 Uważam, że Erywań warto zwiedzić. Powodów jest kilka:- Erebuni - to dawna forteca ludów Urartu, warto tam pojechać kiedy będzie dobra pogoda. Wyobraź sobie położone za miastem wzgórze, patrzysz z jednej strony i widzisz ciągnące się po horyzont morze postsowieckich bloków. Odwracasz się i widzisz pustkowia, wzgórza i Ararat w tle. Coś niesamowitego. Jeśli interesuje Cię archeologia to dodatkową frajdą jest możliwość pochodzenia w labiryncie Kaskady - wiadomo wszyscy o tym trąbią i niby trochę przereklamowane, ale mimo wszystko warto pojechać i zobaczyć jak można zrobić coś ciekawego, użytecznego a jednocześnie wykorzystujące instalacje sztuki współczesnej. Dodatkowo fajne widoki z Katoghike Tsiranavor Church of Avan - to nie jest zbyt łatwy do znalezienia obiekt, ale... wyobraź sobie znowu postsowieckie blokowisko, a w jego środku wtłoczony pomiędzy bloki ruiny kościoła... z VI wieku Wrażenie tym to standard: katedra, rynki, meczet, muzea, fabryki koniaków i takie tam Mimo wszystko Cię interesowała Armenia i Karabach to pytaj śmiało (całkiem niedawno wróciłem z dwutygodniowej wyprawy, coś tam mogę podpowiedzieć). Ewentualnie dwa moje filmiki z Armenii (chociaż o tych obiektach pewnie słyszałeś):iBędzie z pewnością więcej ale kiedy to trudno powiedziećPozdrawiam i życzę udanej podróży Góra Iris uważa post za pomocny. jabollus Temat postu: Re: Co zwiedzić w Armenii? #20 Wysłany: 31 Lip 2016 15:43 Rejestracja: 31 Lip 2016Posty: 515Loty: 55Kilometry: 120 474 Żeby poznać najważniejsze miejsca Armenii można np. jeździć na jednodniowe wycieczki z Erywania. Ja korzystałem z biura Hyur Service - ceny mają dobre, a ze względu na duże zainteresowanie, oferowane przez nich wycieczki odbywają się codziennie. Na własną rękę pojechałem tylko do Garni - dojechać było łatwo, wrócić dużo trudniej... Góra
Udostępnij artykuł. To, co w naszym kraju uznane będzie za normalny gest, w innym może oznaczać coś zupełnie odwrotnego. Jakie gesty mogą obrazić mieszkańców krajów, do których podróżujemy, warto sprawdzić już przed wylotem. W końcu nikt z nas nie chce nikogo urazić, a o taką pomyłkę nietrudno. Aktorka Angelina Jolie
Niedawno wróciliśmy z naszej miesięcznej podróży po Gruzji. Jest to niesamowity kraj, który zachwyca, ale i zaskakuje w wielu kwestiach. Dlatego szykując swoją podróż do Gruzji dobrze wiedzieć kilka podstawowych rzeczy o podróżowaniu po tym kraju. Na końcu wpisu konkurs a do wygrania telefon od TP-link! Waluta Gruzińską walutą jest lari. Jedno lari jest równe około 1,7 złotego, czyli dla wygody można ceny mnożyć x2. Przed wyjazdem nie warto wymieniać lari w Polsce bo kursy są bardzo niekorzystne. W Gruzji bez problemu znajdziemy bankomat (w dużych miastach) i dużo bardziej opłaca się po prostu wypłacić lari z bankomatu. Płacić kartą można tylko w największych miastach, często także na stacjach. Bankomaty We wszystkich bankomatach można wypłacać gotówkę w dwóch walutach – lari i dolarach amerykańskich. Język Gruziński język jest niepodobny do żadnego innego, a przez to, że Gruzini rozmawiają bardzo żywiołowo to może brzmieć trochę groźne. Nic bardziej mylnego – Gruzini są niesamowicie przyjaźni. Przed wyjazdem warto nauczyć się kilku podstawowych słów po gruzińsku. Wzbudzimy tym wiele sympatii i jest to bardzo miły gest ze strony przyjezdnych: gamardżobat / gamardżoba *- dzień dobry (wersja grzecznościowa / wersja luźna) madloba – dziękuję didi madloba – dziękuję bardzo gaumardżos – na zdrowie *zapis fonetyczny Rosyjski czy angielski Bardzo rzadko dogadamy się po angielsku – właściwie tylko w turystycznych miejscach i w dużych miastach. Bardzo łatwo dogadać się za to po rosyjsku – nie wszyscy znają ten język, ale jest popularny szczególnie wśród starszych osób. Znajomość chociaż 20 słów po rosyjsku już bardzo ułatwia sprawę. Warto zabrać rozmówki polsko-rosyjskie i polsko-gruzińskie i mieć na telefonie wersję offline Google translatora obu tych języków – często pojedyncze słowa wystarczą, żeby załatwić istotną sprawę. Tanie loty do Gruzji? Najtańsze loty do Gruzji znajdziecie za pomocą tej wyszukiwarki >> Porównuje ona ceny wszystkich linii lotniczych ze wszystkich lotnisk w Polsce do wszystkich lotnisk w Gruzji. Taniej nie będzie nigdzie. Przykładowe okazje: Tanie hotele i guesthousy Noclegów najlepiej szukać na miejscu – po prostu odwiedzając kolejne guesthouse. Ale zaraz po wylądowaniu dobrze mieć już coś zarezerwowane. Najlepiej znaleźć promocyjne oferty za pomocą poniższej bookingowej wyszukiwarki: Stan dróg i kierowcy Poza głównymi autostradami trzeba nastawić się na dziurawe albo szutrowe drogi, często przejezdne tylko z napędem na 4 koła. Często przejechanie 100 km potrafi zająć 5 godzin więc podróż po Gruzji trzeba planować z dużym zapasem czasowym. My jeździliśmy po Gruzji sami, ale jeżeli ktoś nie czuje się pewnie za kierownicą to lepiej podróżować lokalnymi marszrutkami albo wynająć auto z kierowcą. Gruzini bardzo często jeżdżą po alkoholu i wyprzedzają na trzeciego. Klakson jest używany bardzo często – zazwyczaj sygnalizuje wyprzedzanie. Kierunkowskazów używają bardzo rzadko. Kierownica po prawej stronie Z powodu bardzo luźnych przepisów i bardzo niskich cen takich samochodów sprowadzanych z Japonii, w Gruzji bardzo wiele aut ma kierownicę po prawej stronie (ruch jest prawostronny tak jak w Polsce). Wyprzedzanie jest w takim układzie dużo trudniejsze więc powoduje to wiele niebezpiecznych sytuacji przy „wychylaniu” się kierowców. Zakupy w każdym domu Jeżeli potrzebujecie kupić wino, chleb, warzywa czy na przykład ser to wystarczy podejść do pierwszego lepszego domu. Jeśli gospodarze akurat nie sprzedają którejś z tych rzeczy to na pewno pokierują nas do sąsiadów, którzy to robią. Dzięki temu możemy kupić super świeże produkty a jednocześnie wesprzeć lokalną ludność. Nie wykorzystuj gościnności Gruzini są niesamowicie gościnni. Z chęcią oferują winko, przekąski, obiad czy nawet nocleg. Wynika to z ich mentalności i tego, że traktują bardzo poważnie powiedzenie „Gość w dom – bóg w dom”. Są jednak w większości bardzo biedni i pomimo to potrafią oddać ostatni bochenek chleba gościowi. Dlatego ważne jest żeby nie nadużywać gościnności (szklankę wina wypić trzeba, żeby nie obrazić gospodarza), a najlepiej dać coś w zamian. My zawsze proponowaliśmy kupienie od gospodarzy jakiegoś produktu. Np. jeśli poczęstowali nas winem to kupowaliśmy od nich kilka litrów – tym samym płacąc też za poczęstunek. Kaczyński i Polacy Gruzini bardzo lubią Polaków, a Lech Kaczyński jest ich bohaterem narodowym, który wstawił się za nimi i przeciwstawił się Rosji. W wielu miejscach spotkamy nawet ulice imienia naszego byłego prezydenta, a Gruzini często będą wznosić za niego toast. Tańsze ubezpieczenie Przed wyjazdem koniecznie wykup ubezpieczenie turystyczne! Najtańsze opcje znajdziesz za pomocą poniższej porównywarki, która porówna wszystkie najpopularniejszee opcje i pokaże ci najkorzystniejsze – zaznacz w niej Gruzje i zobacz jakie aktualnie są ceny. Wino i czacza Wino i czacza (lokalna wódka) to dwa alkohole narodowe. Obydwa są tu pite w bardzo dużych ilościach (i często produkowane w domu), więc jadąc do Gruzji trzeba nastawić się na dużą ilość alkoholu. Gruzini twierdzą, że to właśnie w Gruzji wynaleziono wino. Zróżnicowana pogoda i klimat Klimat w Gruzji jest bardzo zróżnicowany. Są tu wysokie, ośnieżone góry, półpustynie, stepy i gęste tropiki. W lecie w ciągu dnia bywało po 40 stopni a w nocy zdarzało nam się nawet około zera (w lipcu). Trzeba się przygotować na upały i mrozy, słońce i deszcz a także na bardzo dużą wilgotność w niektórych rejonach (a w innych na bardzo suchy klimat). Generalnie trzeba być gotowym na wszystko. [box type=”shadow” ] Planujesz własną podróż po Europie? Koniecznie przeczytaj naszą książkę przygodowo-poradnikową o naszej pierwszej podróży: Busem Przez Świat. Wyprawa Pierwsza autor: Karol Lewandowski rok wydania: 2011 więcej o tej książce: Busem przez świat. Wyprawa Pierwsza >> BESTSELLER EMPIKU 2011 Książka opowiada o początkach projektu „Busem Przez Świat” i o naszej podróży dookoła Europy Zachodniej (12 państw, miesiąc czasu i prawie 10 tys. km). Książka jest doskonałym motywatorem i poradnikiem dla kogoś kto chce wyruszyć w swoją pierwszą podróż bez biura podróży i przeżyć niezapomnianą przygodę życia. Zamawiając książkę w naszym sklepie użyj kodu „supertramp” aby otrzymać zniżkę -20% ! [button color=”orange” size=”medium” link=” target=”blank” ]ZAMÓW KSIĄŻKĘ Z AUTOGRAFEM [/button] [/box] Noclegi na dziko Noclegi na dziko są tu legalne, jest pełno świetnych miejsc. W górach takie miejsca znajdziemy bez problemu, a na nizinach warto zatrzymywać się przy rzekach (bardzo często są wyjeżdżone zjazdy nad rzekę bo Gruzini sami lubią piknikować przy rzekach). Warto też pytać miejscowych o miejsce na rozłożenie namiotów – nam zawsze wskazywali najlepsze polanki. Internet Internet jest w prawie każdym guesthouse. Warto też kupić sobie lokalną kartę SIM z internetem. My kupowaliśmy z firmy MAGTI – za 30 lari mieliśmy 15 GB i wystarczyło to na cały wyjazd. Szczegóły ich oferty tutaj: Zakupy Supermarketów jest tu bardzo mało – jeśli więc na jakiś trafimy to dobrze zrobić duże zapasy. Jest za to dużo małych sklepików ale znajdziemy w nich tylko bardzo podstawowe produkty. Zdarza się, że turysta dostanie w sklepie wyższą cenę niż Gruzin. Lokalni mieszkańcy sprzedają przy drogach bardzo dużo owoców, warzyw, miodu, wina i innych lokalnych produktów. Produkty są zazwyczaj sprzedawane „sektorami” – tzn. jeśli jeden Gruzin sprzedaje arbuzy to koło niego sprzedaje je 15 sąsiadów. Jeśli ktoś sprzedaje hamaki to obok jest 50 stoisk z hamakami. I wszędzie są te same ceny i promocje. Stacje benzynowe Stacji jest sporo, ale w niektórych rejonach (np. jadąc do Omalo) trzeba zatankować na ostatniej stacji i wraca się do niej na oparach. Warto zabrać zapasowy kanister. Na wielu stacjach zapłacimy bez problemu kartą. Na praktycznie żadnej stacji nie ma sklepu. Gaz spotyka się bardzo rzadko na stacjach. Przydrożne ołtarzyki Bardzo często przy drogach znajdują się tablice upamiętniające osoby, które tam zginęły (najczęściej w wypadku samochodym). Obok stoi czacza i kieliszek lub róg, żeby przejeżdżający (także kierowca) mógł wznieść toast za zmarłych. Restauracje Restauracji jest sporo, nawet na prowincji. W miejscach odludnych warto przyjść do restauracji kilka godzin wcześniej i zrobić zamówienie (szczególnie przy większej grupie), żeby na pewno nie zabrakło produktów. W wielu miejscach taniej jest zjeść w restauracji niż gotować samemu (za bardzo syty obiad płaciliśmy 7-15 lari). Mało zróżnicowana dieta Gruzińska kuchnia jest smaczna, ale pod warunkiem że jedziemy tam na krótko. Przy dłuższym wyjeździe szybko się przejada bo Gruzini mają bardzo mało zróżnicowaną kuchnię i na wszystkie posiłki jadają podobne rzeczy, tj.: placki chaczapuri (z mięsem albo serem, czasem z jajkiem), pierożki chinkali (z mięsem i rosołem), gruzińska sałatka z ogórków, pomidorów i kolendry, szaszłyki (grillowane mięso bez dodatków) – drobiowe lub wieprzowe zupa lobio z fasolą sery chleb Bardzo popularna jest też lokalna lemoniada z estragonem, która, delikatne mówiąc, mało komu przypada do gustu. Darmowe parki narodowe Wstęp do parków i rezerwatów jest darmowy, jedynie jadąc do Parku Waszlowani należy najpierw odwiedzić biuro parku (w miejscowości Dedoplis Tskaro za 5 lari na osobę). Na terenie parku żyje dużo dzikich zwierząt (niedźwiedzie, wilki, szakale) dlatego najbezpieczniej jest nocować w specjalnych domkach-schronach, które rezerwuje się także w biurze parku. Niesamowicie pomocna policja Policja jest bardzo przyjazna i pomocna dla turystów, można iść do nich z każdym problemem (nawet jak nie wiemy gdzie coś kupić). Jeśli nie znają angielskiego to zadzwonią do znajomego który zna i wszystko przetłumaczy. Krowy na autostradach Na gruzińskich drogach roi się od wypasanych luzem zwierząt, które nic sobie nie robią z nadjeżdżających aut. Trzeba uważać na krowy, świnie czy kozy. Lubią się położyć na środku drogi nawet w ciemnych tunelach czy na środku autostrady. Pay-boxy W Gruzji jest bardzo dużo pay-boxów (więcej niż bankomatów) – są to podobne do bankomatów urządzenia w których zapłacimy rachunki, doładujemy telefon czy nawet kupimy bilet. Odpowiedni ubiór Wchodząc do cerkwi kobiety powinny mieć zasłonięte włosy, ramiona i kolana. Na prowincji kobiety ubierają się bardzo skromnie więc można spotkać się z nieprzychylnym wzrokiem w kierunku skąpo ubranych kobiet (np. w krótkich spodenkach). Butle do kuchenek Ciężko jest w Gruzji kupić standardowe butle do kuchenek turystycznych (trafiliśmy na nie tylko w stolicy i w Kazbegi) dlatego trzeba zrobić duży zapas. My w końcu kupiliśmy duży palnik do standardowej 5 kg butli i napełnialiśmy ją w mobilnych stacjach z gazem (można je rozpoznać bo stojących obok pustych butlach). Noclegi w guesthousach Noclegi w prywatnych kwaterach są bardzo tanie (nawet 10-15 lari za osobę). Standard zazwyczaj nie jest za wysoki ale jest to super okazja, żeby zobaczyć Gruzję trochę bardziej „od środka”. W większości takich miejsc jest też opcja śniadania czy kolacji przyrządzanej przez gospodarzy. Kult Stalina Wielu Gruzinów uwielbia Stalina (który też był Gruzinem) i lubią go wspominać czy wznosić za niego toast. Jego zbrodnicza działalność jest zazwyczaj pomijana. Toastów za Stalina pić nie trzeba, ale lepiej nie wdawać się w dyskusje polityczne na ten temat. Roi się tu też od pamiątek ze Stalinem. Tanie loty Bardzo często można trafić na tanie loty do Gruzji nawet za 200-400 zł. Latają one zazwyczaj nie na główne lotnisko w Tbilisi ale na lotnisko w Kutaisi. Jest ono położone pół godziny drogi od miasta Kutaisi. Warto zarezerwować tu pierwszy nocleg – właściciele często zapewniają transport z lotniska a nawet pomagają w organizacji dalszej podróży. Gruziński alfabet Gruzini mają własny alfabet, który jest używany tylko przez nich i jest bardzo ciężki do nauczenia. Gruzja w Europie? Część Gruzji leży na kontynencie europejskim i wielu Gruzinów uważa się za europejczyków. Psy w Gruzji Psy są tu bardzo źle traktowane, nikt nie trzyma ich w domu, często są poganiane kamieniami. Bardzo dużo tu bezpańskich wychudłych psów. Wiele z nich ma obcięte uszy – dla ochrony przed wilkami, które bardzo często atakuję je właśnie za uszy. Wybierasz się do Gruzji? Koniecznie zobacz nasz wpis z najpiękniejszymi miejscami w Gruzji: Gruzja – 20 najpiękniejszych miejsc >> KONKURS Do wygrania smartfon TP-link Neffos C5 MAX z dual SIM. Zadanie polega na napisaniu w komentarzu poniżej jakiejś ciekawostki dotyczącej Gruzji (która nie pojawiła się w powyższym wpisie). Najciekawsza odpowiedź zostanie nagrodzona telefonem. Regulamin konkursu: 1. Konkurs trwa do .2016 do 23:59. 2. Do 5 października nasza komisja wybierze najbardziej kreatywną odpowiedź i nagrodzi ją telefonem. 3. W konkursie mogą brać udział tylko osoby, które mają polski adres korespondencyjny (wysyłka nagrody tylko na terenie Polski) 4. Konkurs nie jest grą losową w rozumieniu art. 2 ust. 1 ustawy o grach hazardowych z dnia r. (Dz. U. z 2009 r., Nr 201, poz. 1540 z późn. zm.) i nie podlega regulacjom zawartym w ww. ustawie i rozporządzeniach wykonawczych do tej ustawy. 5. Wyniki konkursu zostaną podane w komentarzu pod postem konkursowym 6. Wysyłka nagrody nastąpi do 10 dni roboczych od ogłoszenia wyników 7. Zwycięzca będzie proszony o przesłanie swoich danych do wysyłki w ciągu 7 dni od ogłoszenia wyników. Jeżeli to nie nastąpi Zwycięzca traci prawo do nagrody. Karol Lewandowski Bloger, youtuber, zawodowy podróżnik. Z wykształcenia inżynier robotyki i magister zaawansowanej informatyki. Odwiedził ponad 60 państw na 5 kontynentach. Autor 4 bestsellerowych książek podróżniczych. Kontakt: karol@ Ministerstwo obrony Azerbejdżanu podało w piątek, że siły ormiańskie otworzyły ogień w kierunku pozycji armii azerbejdżańskiej w regionie Kalbajar na granicy oby państw. Co trzeba ze sobą zabrać, jak wygląda przekraczanie granicy, jak jeździ się po ormiańskich drogach , gdzie szukać noclegów, co zjeść i najważniejsze jak w Armenii poradziły sobie dzieciaki. Dzisiaj przekażemy Wam garść praktycznych informacji o Armenii. 1. Żeby wjechać do Armenii niezbędne jest posiadanie paszportu! Gruzja ma podpisaną umowę z Polską, na podstawie, której my możemy wjechać na jej terytorium na podstawie dowodu osobistego. W Armenii jest inaczej, musimy posiadać paszport. Nie zapomnijcie o tym! 2. Jak wjechać do Armenii wypożyczonym w Gruzji samochodem? Co trzeba zrobić? Przede wszystkim zgłosić ten fakt wypożyczalni, najlepiej ok 5 dni roboczych przed planowaną podróżą. Wypożyczalnia wystawia specjalne dokumenty czyli upoważnienie potwierdzone notarialnie. W naszej wypożyczalni był to koszt 50 Euro. 3. Jak wygląda przekraczanie granicy Gruzja-Armenia? Nie ma się czego obawiać, gdyż wszystko odbywa się tu dość sprawnie. Pogranicznicy sprawdzają paszporty i dokumenty auta. Są sympatyczni, raczej bezproblemowi, nas zapytali w jakim celu udajemy się do Armenii oraz co przewozimy. Chyba mocno rozbawiły ich foteliki dla dzieci. 🙂 Wjeżdżając do Armenii wszyscy mogliśmy zostać w samochodzie, w drodze powrotnej musieliśmy wysiąść i przejść przez bramkę pieszo. Samochodem natomiast przejeżdżał tylko kierowca. Niestety jest dość sporo papierologii. Kierowca udaje się wraz z dokumentami do agencji celnej, tam wypełnianych jest kilka dokumentów. Trzeba też uiścić 10 EURO opłaty za oclenie samochodu. Myślę, że całość zajęło nam jakieś 1 do 2h. ormiańska wioska 4. Pamiętać trzeba, że przed wjazdem do Armenii konieczne jest wykupienie ubezpieczenia. Tuż za bramkami będą Was atakować “naganiacze”. My o konieczności wykupienia ubezpieczenia nie wiedzieliśmy. Szczerze mówiąc myśleliśmy, że to jakaś podpucha, mimo, że przekonywali nas bardzo ekspresyjnie, że bez niego dostaniemy bardzo wysoki mandat. Nie kłamali, sprawdziliśmy tą informację u pograniczników. Okazało się, że rzeczywiście takie ubezpieczenie jest niezbędne. Wykupiliśmy, więc je w budce przy granicy – koszt to ok 30 EURO. Na granicy znajdziecie również punkty operatorów sieci komórkowych. Warto podpisać umowę i zaopatrzyć się w ormiańskie karty pre paid wraz z pakietem minut i internetu. My zdecydowaliśmy się na sieć BEELINE. przy drodze… 5. Ormiańska policja. Naczytaliśmy się, że policja jest mocno skorumpowana. Przekonaliśmy się o tym na własnej skórze, tzn przekonaliśmy się, że nie jest tak do końca, przynajmniej nie było w naszym przypadku. Zostaliśmy zatrzymani za przekroczenie dozwolonej prędkości. Samochód mieliśmy na gruzińskich blachach, a wiadomo Gruzini i Ormianie nie przepadają za sobą. Panowie sprawdzili dokumenty, wyżej wspomniane ubezpieczenie również. Początkowo padła propozycja piszemy mandat to tyle…, nie piszemy tyle… Już wyciągaliśmy pieniążki kiedy jeden z nich się zorientował…. “a wy turyści z Polszy… a ok to jedźcie, jedźcie tylko trochę wolniej. Nie taki diabeł straszny jak go malują. Może mieliśmy szczęście, może to zasługa dzieciaków, które szczerzyły do nich swoje zębiska. Nieważne, nam się udało i ormiańską policję będziemy wspominać bardzo miło. Erywań 6. Drogi w Armenii Drogi nie są złe, są pięknie położone, poza Erywaniem w dużej mierze puste i niezatłoczone. Często podobnie jak w Gruzji przechadzają się po nich krowy. Wydaje nam się, że Ormianie jeżdżą spokojniej od Gruzinów, ale mieliśmy wrażenie, że też dużo mniej pewnie. 7. Gdzie szukać noclegów? My wszystkie noclegi rezerwowaliśmy w Polsce. Na miejscu musieliśmy lekko nasz plan zmodyfikować ze względu na awarię auta. Jeden dzień dłużej zostaliśmy w Gruzji i o jeden dzień skróciliśmy pobyt w Armenii. W Erywaniu wynajęliśmy mieszkanko poprzez portal airbnb, pozostałe 2 noclegi na północy Armenii i na południu za pośrednictwem Był to rodzinny pensjonat w Dilidżanie i mały hotelik w Vayk. widok z okna naszego erywańskiego mieszkanka śniadanko w pensjonacie w Dilijan hotel w Vayk 8. Ormiańskie jedzenie Ormiańska kuchnia jest trochę cięższa niż w Gruzji. Mi osobiście nie posłużyła, przez kilka dni męczyły mnie bóle brzucha. Ale pozostali członkowie rodziny, w tym dzieciaki zajadali wszystko i ich żołądki zniosły to bez problemu. Co warto spróbować? chlebek LAWASZ wypiekany z mąki pszennej DOLMA – mięso z ryżem zawijane w liście winogron, coś na kształt naszych gołąbków dania mięsne – tego w Armenii jest mnóstwo. Najbardziej popularne są: chorowac ( czyli mięso z grilla) i szaszłyki. ISCHAN – endemiczny gatunek pstrąga z jeziora Sewan 9. Armenia z dziećmi. Jak w tych warunkach poradziły sobie nasze dzieciaki? Moim zdaniem bardzo dobrze. Mimo olbrzymiego upału, momentami długiej jazdy i krętych dróg nie narzekały, a humor im dopisywał 🙂 Jak Ormianie reagowali na dzieciaki? Wyśmienicie! Najbardziej zaskoczyli nas właściciela mieszkania w Erywaniu. Sprezentowali im lody, jogurty i słodycze. Maluchy powodowały uśmiech na twarzach nawet tych najbardziej poważnych. 10. Zakupy i ceny Walutą obowiązującą w Armenii jest 1 DRAM (1AMD). 1000 dramów to ok 8 zł. Mieliśmy mały zapas gotówki w postaci dolarów, ale staraliśmy się jak najczęściej płacić kartą. Bez problemu wypłacaliśmy również gotówkę z bankomatów. Ceny produktów spożywczych i dań w restauracjach są porównywalne do tych w Polsce, może trochę mniejsze. Na pewno tańsze są noclegi. No i jeszcze jeden wniosek – Armenia jest zdecydowanie tańsza niż sąsiednia Gruzja. restauracja nad jeziorem Sewan 11. Ormianie – jacy są? Bezpieczeństwo i język Bardzo sympatyczni, bardzo gościnni i przyjaźni. Podczas naszego tygodniowego pobytu nie spotkaliśmy się z żadną niemiłą sytuacją. Chcieli rozmawiać, dopytywali skąd jesteśmy, a Polska kojarzyła im się dobrze. Czuliśmy się też bardzo bezpiecznie. No niestety język angielski w Armenii jeszcze nie jest tak bardzo rozpowszechniony. Warto znać jakiekolwiek podstawy rosyjskiego. Czasami ciężko było się dogadać, czasami wychodziły z tego bardzo zabawne sytuacje. Ale radziliśmy sobie, a to najważniejsze :). To chyba wszystko, co naszym zdaniem jest istotne. Armenia jest naprawdę bardzo przyjazna i ma wiele do zaoferowania. Dodatkowym plusem jest to, że jeszcze nie jest tak turystycznie zatłoczona jak sąsiednia, już bardzo popularna Gruzja. Dlatego spieszcie się!!
Jaka Wigilia, taki cały rok. 10 rzeczy, których nie można robić w Wigilię Czego nie można robić w Wigilię? Sprawdź w naszym artykule. Więcej z kategorii Awaria.
Armenia to kraj wspaniałych monastyrów, pięknych gór i fantastycznych ludzi Dziś opowiem wiem o tym, co ma najlepszego Armenia. Najstarszy chrześcijański kraj na świecie odwiedziliśmy pierwszy raz w 2017 roku podczas naszego trzytygodniowego wyjazdu na Zakaukazie. Był on końcowym akordem wędrówki, podczas której wcześniej zajrzeliśmy do Gruzji i Abchazji. Za bardzo nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Bardziej popularna turystycznie sąsiadka nieco nas rozczarowała, natomiast Armenia była wielką niewiadomą. Pod koniec lipca tamtego roku, zaraz po 7 rano nasz pociag firmiennyj relacji Batumi-Tbilisi-Erywań wtoczył się na perony stołecznego dworca. W stolicy państwa Erywaniu spędziliśmy tamtego lata pięć dni i bardzo nam się podobało. Wtedy zdecydowałem, że do kraju wina i granatów, jeszcze wrócę. Okazja nadarzyła się w maju zeszłego roku i spędziłem tutaj kolejne sześć dni. W tej notatce opowiem Wam oraz sobie co tu jest fajnego i dlaczego Armenia ciągle i nieustannie tak mi się podoba. Postaram się Was także zachęcić, abyście zwiedzając Kaukaz, jednak nie ograniczali się tylko do Gruzji. Charakterystyka geograficzna Armenii Armenia to kraj w południowej części Zakaukazia, bez dostępu do morza. Graniczy od zachodu z Turcją, od wschodu z Azerbejdżanem, od południa z Iranem a od północy z Gruzją. Kraj ma charakter górzysty, średnia wysokość to aż 1800 m Jedynie 10% jego powierzchni leży poniżej 1000 m Najwyższym szczytem jest wygasły wulkan Aragac, liczący 4090 m Armenia leży w strefie klimatu podzwrotnikowego kontynentalnego. W Erywaniu w czasie wakacji panują 40-stopniowe upały, których sami mogliśmy w lipcu doświadczyć. Chłodniej jest na północy, w okolicach Dilidżanu. Moim zdaniem najlepiej przyjechać do Armenii późną wiosną i wczesnym latem. Kraj wtedy wygląda najpiękniej i krajobrazy zostają jako niezapomniane w pamięci. Trzeba jednak liczyć się wtedy z ulewnymi opadami. Armenia słynie z tego, że została w 301 r. pierwszym chrześcijańskim krajem na świecie. Król Tirydates III, nawrócony przez Grzegorza Oświeciciela, ogłosił wtedy chrześcijaństwo religią narodową. Na 12 lat przed opublikowaniem przez Konstantyna Wielkiego edyktu mediolańskiego, równającego prawa chrześcijan z prawami wierzeń rzymskich. Dumą kraju jest także unikatowy, ormiański alfabet, który powstał w 405 roku naszej ery. Twórcą liczącego 36 liter abecadła, które wyróżniło Armenię, był uczony mnich, Meszrop Masztoc. Ulice jego imienia wszędzie w kraju znajdziecie. Ja w dalszych akapitach tekstu opowiem Wam oraz sobie co ma Armenia najlepszego i co nam się w niej najbardziej podoba. Wpisy praktyczne, o cenach w Armenii, komunikacji w kraju, opisy zwiedzonych przez nas atrakcji są w osobnych notatkach, do których także Was zapraszam. Zaczynamy od tego, z czym Armenia kojarzy mi się najbardziej, czyli od monastyrów. Ormiańskie piękne i wiekowe klasztory, czyli monastyry Klasztor Sewanawank to jeden z najsłynniejszych w Armenii monastyrów Monastyr Hagharcin w maju zeszłego roku Sewanawank raz jeszcze Pierwsze moje skojarzenie w głowie na myśl o Armenii to monastery. Klasztory, klasztory i jeszcze raz klasztory. Armenia szczyci się dziesiątkami klasztorów. Ja zwiedziłem i opisałem następujące: monastyr Geghard, uchodzący za najpiękniejszy kościół w kraju, klasztor Sewanawank niezwykle położony nad jeziorem Sewan oraz symbol kraju Chor Wirap, przepięknie wyglądający na tle świętego Araratu. Podróżując po tym państwie ma się wrażenie, że te wiekowe miejsca kultu, są jego główną atrakcją. Bardzo często położone w pięknych miejscach, u stóp gór, niesamowicie wręcz czasami komponują się z krajobrazem. Moim zdaniem z tych, które ja widziałem, najpiękniejszy jest klasztor Geghard. Jeżeli mamy czas, aby ujrzeć tylko jeden z tych obiektów, to tam warto udać się najbardziej. Klasztor usytuowany jest w niezwykłym otoczeniu, w górnej części wąwozu rzeki Azat, 7 kilometrów na północny wschód od Garni Monastyry południowej Armenii Jedyna część kraju, gdzie jeszcze nie dotarłem, to południowa Armenia. Południowo-wschodnia część kraju daje podobno przedsmak pustynnych krajobrazów sąsiedniego Iranu. Region pokrywają wysokie i suche góry. Najsłynniejsze klasztory w tej części państwa to: monastyr Norawank, klasztor Worotnawank, oraz jeden z najwspanialszych ormiańskich klasztorów – monaster Tatew. Te atrakcje czekają na mnie już w październiku. Te cuda Armenii możemy zwiedzać samodzielnie albo z wycieczkami zorganizowanymi przez agencje turystyczne i hostele. Gdy naszą bazą wypadową jest Erywań, to na własną rękę dotrzemy do Sewanawanu, Chor Wirap, trochę trudniej do Geghard. Informacje, jak to zrobić znajdziecie w naszych wpisach z tych miejsc. Dużo trudniej będzie Wam dotrzeć do Hagharcinu, nie wspominając już o południu kraju. Tutaj wydaje się niezbędne wynajęcie samochodu bądź skorzystanie z oferty jednodniowych wycieczek. Organizują je prawie wszystkie hostele, a także wiele wspomnianych już wcześniej, agencji turystycznych w stolicy kraju. Zwiedzanie niekończących się klasztorów może po pewnym czasie trochę znudzić, ale kilka z nich na pewno trzeba ujrzeć na własne oczy. Teraz udajemy się nad armeńskie morze, czyli nad jezioro Sewan Jezioro Sewan, czyli armeńskie morze Jezioro Sewan w maju zeszłego roku Akwen w lecie wygląda tak Maj nad jeziorem Sewan Armenia nie ma dostępu do morza, ale mieszkańcom kraju i turystom w jakiś sposób zastępuje je Jezioro Sewan. Ja zbiornik podziwiałem dwukrotnie. Pierwszy raz udaliśmy się tutaj z Bartkiem, uciekając od 40-stopniwych upałów z Erywania. Kolejnym razem w maju rok później widziałem akwen wśród zielonych krajobrazów. Zbiornik uchodzi za jedną z największych atrakcji turystycznych Armenii. Położony na wysokości 1916 m zachwyca swym pięknem. Łagodne wzgórza otaczają jego wody, kolor jej zmienia się w zależności od pogody. Potrafi być turkusowy a zaraz potem ciemnogranatowy. Panuje to klimat chłodniejszy niż w stolicy i latem mieszkańcy Erywania uciekają nad jego brzegi przed upałami. Sewan to największe jezioro Zakaukazia i jeden z największych górskich zbiorników wodnych na świecie. Zajmuje ponad 5% powierzchni kraju. Jego długość to 80 km, przeciętna głębokość 75 metrów a w najszerszym miejscu ma 56 kilometrów. Wycieczka pociągiem widmo Co roku na portalach internetowych poświęconych kolei oraz na autentycznym i niesprzedajnym blogu Kolej na Podróż pojawiają się informacje o sezonowym pociągu z Erywania do Szorży przez Sewanawank i jezioro Sewan. My próbowaliśmy złapać ten pociąg widmo, ale odnalezienie stacji kolejowej w Erywaniu, z której miał wyruszać, przekroczyło nasze (wcale niemałe) umiejętności. Więcej informacji na ten temat znajdziecie w artykule u Pana Dariusza (TUTAJ – KLIK). Podróż dla miłośników kolei i pięknych krajobrazów wydaje się bardzo atrakcyjna. Linia kolejowa biegnie przez naprawdę spektakularne okolice, widziałem ją dwukrotnie z marszrutki i przebieg jej jest rzeczywiście piękny. Jako ciekawostkę wyczytaną w przewodnikach powiem Wam, że jezioro Sewan mogło podzielić losy Morza Aralskiego. W 1933 roku Sowieci zdecydowali wykorzystać jego wody do nawadniania upraw oraz zasilania elektrowni. Plany zakładały obniżenie poziomu lustra wody o 55 metrów. Prace rozpoczęto w 1949 roku, ale po kilku latach je przerwano, dzięki czemu Sewan przetrwał. Mimo to dziś lustro wody znajduje się i tak 20 metrów niżej niż poprzednio. Aby zapobiec dalszemu pogłębianiu się tego procesu, przekopano dwa tunele dostarczające wodę z rzek Arpa i Worotan. W 2012 roku ogłoszono, że w ostatnich 10 latach poziom wód w jeziorze wzrósł o prawie 4 metry. Wycieczka nad zbiornik moim zdaniem to jeden z punktów obowiązkowych pobytu w kraju moreli i granatów. Armenia i jej serce, czyli Erywań Erywań to piękne serce Armenii Najmniejsza ze stolic na Zakaukaziu jest też chyba naszą ulubioną. Pierwszy raz do Erywania dotarliśmy w lipcu 2017 roku, międzynarodowym pociągiem pospiesznym relacji Batumi – Erywań. Podróż odbyliśmy w wagonie kupiejnym, pięknie pomalowanym w barwy ormiańskiej kolei. Nigdy nie zapomnę, kiedy ocknąłem się rano a za oknem, a za nim majaczyły krajobrazy Armenii. Zaraz potem przyszła do nas prowadnica (konduktorka) i z wyczuwalną dumą w głosie oznajmiła: Yerevan! Po wyjściu z wagonu stacja kolejowa w Erywaniu zaskoczyła nas dość dobrym poziomem utrzymania, działającym bankomatem i pobliskim metrem. Zwiedzanie Erywania Erywań to miasto zupełnie różne od Tbilisi, stolicy Gruzji. Gród nie posiada starówki, a ulice w ścisłym centrum powstały na planie szachownicy. Zabudowa stolicy rozciąga się w dolinie niewielkiej rzeki Hrazdan oraz na otaczających ją wzgórzach. Za środek Erywania można uznać pl. Republiki. Główna ulica miasta to biegnąca o kilka przecznic na północ od placu ulica Mesropa Masztoca. Centrum otacza prawie idealny owal obwodnic. Zwiedzanie Erywania latem utrudniają ogromne upały (kiedy my byliśmy tutaj w lipcu, mieliśmy 40 stopni w cieniu) a zimą z kolei chłody i śniegi. Najlepiej chyba wybrać się do Erywania w maju i czerwcu lub wrześniu i październiku. Stolica Armenii swoją nazwę prawdopodobnie wzięła od starożytnej osady Erebunii, choć istnieje także inne wersja. Ta, która mi osobiście najbardziej się podoba, mówi, że wywodzi się ona od Noego. Ponoć, gdy wody potopu opadły, miał on ujrzeć z Araratu miasto i wydać okrzyk „Jerewac!” (Objawiło się!). Wspaniały układ urbanistyczny miasta – z parkami, obwodnicami i szerokimi alejami obsadzonymi drzewami – zaprojektował architekt Aleksander Tamannian w latach 20. i 30. XX wieku dla dwustutysięcznej populacji. Obecnie widać niestety, że trochę budynków jest zaniedbanych a chaos i kryzys lat 90, odcisnął swe piętno na Erywaniu. W pierwszej połowie tego dziesięciolecia przerwy w dostawach prądu i bieżącej wody były na porządku dziennym. Armeńskie obiekty na liście UNESCO Armenia może poszczycić się aż 6 obiektami umieszczonymi na liście UNESCO Monastyr Geghard jest jednym z nich Eczmiadzyn kolejnym Armenia może poszczycić się aż sześcioma obiektami umieszczonymi przez UNESCO na jego liście dziedzictwa. Mnie do tej pory udało się dotrzeć do monastyru Geghard, Eczmiadzynu, oraz ruin katedry Zwartnoc. Nie byłem jeszcze w klasztorze Hachpat i klasztorze Sanachin. Największe wrażenie zrobił na mnie Geghard oraz Eczmiadzyn. Wizyta właściwie we wszystkich tych miejscach wydaje się absolutnie obowiązkowa podczas zwiedzania Armenii. Miejsca spoza listy UNESCO, jakie chcę ujrzeć i opisać kolejnym razem to: Tatew i kolejka linowa do tego klasztoru, Zorac Karer (armeński Stonehenge), Giumri (drugie co do wielkości miasto kraju), monastyry kanionu Debed (dwa wymienione wcześniej są na tej liście) oraz być może Górski Karabach. Kraj jest dużo mnie poznany i opisany, niż Gruzja a moją ambicją jest, aby tu na blogu był poznany i przedstawiony, jak nigdzie indziej w internecie. Przed Wami jeszcze pakiet najważniejszych informacji praktycznych, filmik, panoramy oraz galeria zdjęć. Armenia — najważniejsze informacje praktyczne Do Armenii możemy dolecieć bezpośrednio z Polski połączeniami naszego narodowego przewoźnika PLL LOT. Ceny kilka razy do roku można upolować już od 500 zł w obie strony. Jednak fora internetowe oraz inne blogi narzekają, na podobno ciągłe, opóźnienia samolotów latających na trasie z Warszawy do Erywania; Inny, znacznie tańszy i nie aż tak bardzo dłuższy sposób, to przylot do Gruzji (np. do Kutaisi) i dalsza podróż drogą lądową. Bardzo przydatny jest nocny pociąg firmiennyj Tbilisi-Erywań-Tbilisi. Ja w ten sposób przybyłem do kraju dwukrotnie. Polecam szarpnięcie się na bilet w coupe (przedziale z 4 miejscami sypialnymi), ponieważ płackarta była traumatycznym doświadczeniem. Więcej na temat tego pociągu przeczytacie w naszym wpisie transport i komunikacja w Gruzji. Ponadto kursują marszrutki z Tbilisi z dworca Ortaczala oraz ze stacji kolejowej przez stację metra Avlabari (o i Cena to 30-35 GEL (45-52 zł). Po Armenii dość łatwo można poruszać się marszrutkami. Kolej jest znacznie mniej użyteczna i właściwie jedynym miejscem, gdzie za pomocą drogi żelaznej dotrzemy, jest Giumri. Problemem może być odnalezienie w Erywaniu miejsc odjazdu busików w poszczególne rejony kraju. Jednak wszystkie najważniejsze atrakcje Armenii, zlokalizowane w bliższej i dalszej okolicy serca państwa udało nam się zwiedzić na własną rękę. Na temat podróżowania w ten sposób oraz połączeń międzynarodowych z/do Armenii poczytacie w naszym opracowaniu transport i komunikacja w Armenii. Północ kraju oraz okolice stolicy są bardzo łatwo dostępne transportem publicznym. Gorzej jest z armeńskim, dalekim południem. Tutaj nasza podróż będzie wymagała dokładnego zaplanowania; Ceny w Armenii oraz koszty pobytu zwiedzając kraj, są nadal dość niskie i porównywalne z Gruzją. Kraj będzie przez nas odczuwany jako tani. Niektóre rzeczy i kategorie wydatków podróżnych będą na podobnym poziomie cen jak w Polsce (zakwaterowanie, zakupy w sklepach), inne nieznacznie lub sporo tańsze (jedzenie w restauracjach i transport publiczny). Szczegółowy poradnik ceny w Armenii także dla siebie i dla Was przygotowaliśmy; Armenia to kraj w naszym odczuciu absolutnie bezpieczny, nieskażony jeszcze masową turystyką. Ludzie są życzliwi i mimo wielkich trudności życia dnia codziennego, bardzo chętni do pomocy odwiedzającym ich ziemię oraz ciekawi nas. Gościnność jest podobna lub nawet większa niż u północnego sąsiada. Autostop łapie się błyskawicznie. Podstawowa znajomość języka rosyjskiego wydaje się niezbędna. Wprawdzie można w Erywaniu dogadać się z młodymi ludźmi po angielsku, jednak to rosyjski tak w całym byłym ZSRR, pełni rolę języka międzynarodowego; Najlepszym okresem, aby kraj odwiedzić w moim odczuciu jest maj, czerwiec oraz wrzesień i październik. Celowo pomijam lipiec oraz sierpień, ponieważ końcem tego pierwszego miesiąca doświadczaliśmy, sięgających 40 stopni w cieniu, upałów. Takie temperatury bardzo utrudniają zwiedzanie, nie mówiąc już o podróżowaniu marszrutkami czy wspinaczkach górskich. Zima jest mroźna i surowa znacznie bardziej niż w Gruzji. W maju zdarzają się jeszcze nawalne deszcze, natomiast wczesną jesienią pogoda podobno jest stabilniejsza. Przekonam się o tym już w początku października; Jeżeli chcemy odwiedzić Górski Karabach, musimy pamiętać o tym, że wtedy dostaniemy dożywotni zakaz wjazdu do Azerbejdżanu. Z tego powodu do Karabachu nigdy się nie udałem (a kłamstwo w azerskim wniosku wizowym, wykryte przez Azerów narazi nas na spore nieprzyjemności). Ponadto azerskie pieczątki w paszporcie sprawią, że zostaniemy dokładniej przez Ormian na granicy sprawdzeni i przepytani. Granica Armenii z Turcją i Azerbejdżanem pozostaje od lat zamknięta; Armenia, to kraj gdzie wszystkie drogi prowadzą do Erywania i stolica jest z tego powodu znakomitą bazą wypadową do poznania, nawet dość odległych od niej atrakcji. Nasz przewodnik po Erywaniu macie pod linkiem. Jeżeli nie mamy zbyt wiele czasu na Armenię lub nie wiemy jak sobie samu poradzić transportem publicznym, dobrym wyjściem jest skorzystanie z ogromnej ilości ofert wycieczek jednodniowych ze stolicy. W przypadku atrakcji na dalekim południu (Tatew i monaster Tatew) czy tych bardzo trudno dostępnych, jest to naprawdę dobre rozwiązanie; Armenia na filmie (PLAY) Armenia w panoramach (KLIK) Panorama jeziora Sewan i Sewanawanku Armenia to wspaniałe, prawie starożytne klasztory Tu duchowe serce kraju, czyli Eczmiadzyn Galeria zdjęć (KLIK) Jedem z symbolii Erywania, czyli Kaskada Widok na Erywań w maju Opera widziana z Kaskady Chrakterystyczna zabudowa stolicy Kościół św. Zorawora Jeden z armeńskich cudów z listy UNESCOI Monaster Geghard Bardzo polecam tam się udać To już nieodległa świątynia w Garni Tak wygląda w innym ujęciu Obok wspaniały wąwoż skalny Jezioro Sewan Monaster Sewanwank Klasztor wiosną wyglądał tak Armenia słynie z wiekowych kościołów Wiosna w Armenii jest przepiękna Armeński maj Klasztor Hagharcin W kolejnych ujęciach Na tle wiosennego nieba Dilidżan Stolica armeńskiej Szwajcarii Symbol Armenii Chaczkar Jeżeli podobał Ci się nasz wpis oraz Armenia a chciałbyś więcej informacji, zdjęć oraz filmów zapraszamy do wsparcia naszego bloga i polubienia NASZEGO FEJSBOOKA. Dziękujemy 🙂 🙂 🙂 POZNAJCIE LEPIEJ ARMENIĘ 🙂 🙂 🙂
WPHUB. Łukasz Kuczera |. 28.06.2022 10:40, aktualizacja 28.06.2022 11:16. Mieszka w Chorwacji. Radzi, czego tam absolutnie nie robić. 191. Chorwacja to jeden z ulubionych kierunków wakacyjnych Polaków. Chociaż wysokie ceny paliw sprawiają, że podróż do tego kraju w roku 2022 może wyjść nieco drożej niż zwykle, to w najbliższych Najlepsza odpowiedź Na pewno nie wypada się wypróżniać i oddawać moczu, a także wymiotować... Rozbierać się nie wypada. Upijać się, robić awantur nie wypada i ogólnie zakłócać spokoju (nie krzyczeć, nie śpiewać głośno, nie puszczać muzyki). Jeśli chodzi o wywalanie cyca i karmienie, to też się nie powinno. Myślę, że można by znaleźć jeszcze sporo rzeczy, ale te są najważniejsze chyba. Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 20:31 Całować się tak namiętne, rozbierać z bluzki (z powodu gorąca) Noxom odpowiedział(a) o 20:37 Nie tańczyć na ulicy bez chodzić nagoNie gadać do siebie samego blocked odpowiedział(a) o 23:56 Uprawiać seksu w głośno się głośno, niekulturalnie. Akrafer odpowiedział(a) o 20:32 Obnażać, ale to zależy od perspektywy blocked odpowiedział(a) o 17:18 Nie mam takich zasad, mnie nic nie przeszkadza. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub WPHUB. the voice of poland. + 1. BASZ. Wczoraj, 19-11-2023 11:53. Wylała się fala krytyki. "Nie wypada mówić takich rzeczy w programie". W ostatnim odcinku "The Voice of Poland" nie zabrakło kontrowersyjnych momentów z udziałem jury. Ostrą opinię na temat wykonania jednego z półfinalistów wygłosił Baron. Czyste wody Oceanu Indyjskiego, białe plaże, niesamowita przyroda, safari z dziką przyrodą, najwyższa afrykańska góra Kilimandżaro i przystępne ceny wakacji przyciągają do Tanzanii turystów z całego świata. W związku z pandemią koronawirusa szanse na wakacje za granicą dla Ukraińców znacznie się zmniejszyły. Europa, gdzie po wprowadzeniu ruchu bezwizowego i dostępności tanich lotów jesteśmy już przyzwyczajeni do latania stosunkowo łatwo i tanio, jest obecnie zamknięta, podobnie jak popularne „zimowe” opcje na wakacje na plaży, takie jak Tajlandia. Na tym tle zaczęły zdobywać popularność nowe, bardziej egzotyczne destynacje, takie jak Dominikana, Malediwy i Tanzania, czyli wyspa Zanzibar. Przede wszystkim ze względu na brak tam ścisłych ograniczeń kwarantanny oraz dostępność bezpośrednich lotów czarterowych. Zanzibar to jedno z najpopularniejszych miejsc w Afryce, które dostarcza turystom ogromnej ilości emocji. Ale nie zawsze są wyjątkowo jasne. Tanzania jest teraz bezpiecznym celem podróży, ale nadal musisz przestrzegać pewnych zasad, aby Twoje wakacje były pozytywne. Oczywiście kłopoty mogą się zdarzyć w absolutnie każdym mieście, ale poniższe wskazówki na pewno nie będą zbyteczne. Zanzibar to prawdziwa wyspa kontrastów. Zaraz za płotami eleganckich hoteli, w których stworzono wszelkie warunki do komfortowego wypoczynku turystów, zaczynają się slumsy, w których mieszkają okoliczni mieszkańcy - a warunki są tam bardzo dalekie od komfortu. W Tanzanii woda z kranu jest bardzo złej jakości i pod żadnym pozorem nie należy jej pić. Woda butelkowana jest bezpieczna dla zdrowia, ale koniecznie sprawdź, czy butelka jest dobrze zamknięta. Zaleca się mycie zębów, mycie twarzy i zmywanie naczyń butelkowaną lub przegotowaną wodą. Możesz także użyć specjalnych tabletek dezynfekujących. Lepiej nie kupować mięsa ani ryb na lokalnych targach, a zakupione owoce dokładnie myć. Nigdy nie płać za produkt lub usługę z góry. Jeśli zamówisz posiłek w kawiarni i zapłacisz od razu, najprawdopodobniej kelner poprosi Cię o pieniądze nawet po posiłku. Oczywiście wyjaśnisz, że to nie był napiwek i wszystko się ułoży. Ale jest mało prawdopodobne, że będziesz chciał spędzić wakacje na postępowaniu. Poziom życia w tym afrykańskim kraju jest dość niski. Wynagrodzenie personelu obsługi wynosi 100 euro miesięcznie, wielu mieszkańców jest w ogóle bezrobotnych, więc turyści (w większości nieostrożni) czasami padają ofiarą rabunków. Ze względów bezpieczeństwa nie zaleca się spacerowania po ulicach bez opieki po zmroku, a także wychodzenia z ruchliwych ulic. Nie zabieraj na spacer oryginalnych dokumentów, niech wszystko, co wartościowe, czeka na Ciebie w hotelowym sejfie. Nie ma też sensu liczyć na dogodny transport publiczny na wyspie – Zanzibarczycy korzystają z autobusów i dala-dali (odpowiednika minibusów), które ledwo spełniają standardy komfortu i bezpieczeństwa, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Dlatego turyści najczęściej podróżują po wyspie taksówkami lub – jeśli nie boją się ruchu lewostronnego (i raczej chaotycznego) – nieoświetlonych dróg, a w niektórych miejscach ich całkowitej nieobecności – wynajmują samochód. Pamiętaj jednak, że na Zanzibarze nie powinieneś łapać taksówki z ręki. Przed wyjazdem znajdź kontakty sprawdzonych przewoźników i skontaktuj się tylko z nimi. Lokalni rabusie w Tanzanii podjeżdżają do swoich ofiar na motocyklach lub motorowerach i wyrywają im torby. Lepiej nie zbliżać się do krawędzi drogi i nie nosić przy sobie dużych sum pieniędzy. Plaże Zanzibaru są miejskie, z bezpłatnym wstępem, ale leżaki znajdują się tylko w pobliżu hoteli. Wybrzeże Zanzibaru pokryte jest drobnym i białym piaskiem, w wodach oceanu nie ma meduz, ale są jeżowce, więc lepiej zaopatrzyć się w specjalne buty do pływania. Nie pal w miejscach publicznych. Zakaz jest bardzo surowy, za nieprzestrzeganie można otrzymać wysoką grzywnę lub spędzić kilka godzin w więzieniu. Palenie dozwolone jest w pokojach hotelowych (skonsultuj się z administracją) oraz w specjalnych pomieszczeniach niektórych restauracji. Nie zapomnij użyć kremu przeciwsłonecznego. Im wyższy poziom ochrony, tym lepiej: Tanzania jest prawie na równiku, więc słońce bardzo mocno pali. Zanzibar znajduje się w gorącym klimacie tropikalnym, co przyczynia się do szybkiego rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych. Ale wyspa nie jest zagrożeniem epidemiologicznym, wszystko jest tu całkiem bezpieczne. Aby uniknąć problemów, musisz przestrzegać klasycznych zasad: nie pij surowej wody, dokładnie myj owoce i warzywa przed jedzeniem oraz, jeśli to możliwe, jedz w restauracjach, w których ściśle przestrzegane są normy higieny. Waleria Sirotenko Powiązane publikacje: Ambasada nieczynna w dniach 1 i 2 listopada 2023 r. 27.09.2023. Informacja o powołaniu Obwodowej Komisji Wyborczej nr 7 w Erywaniu. 18.09.2023. Obwieszczenie Konsula RP w Erywaniu. 18.09.2023. Zgłoś się do spisu wyborców w Armenii przez e-Wybory. Savoir-vivre w Japonii potrafi przysporzyć Europejczykom prawdziwych kłopotów. Jeśli wybierasz się do kraju kwitnącej wiśni, nie musisz już dłużej się zastanawiać się czy nie popełniasz gafy. Poniżej odpowiadam na pytanie: czego nie robić w Japonii?1. Wyciąganie ręki na powitanie Zdawać by się mogło, że to absolutna podstawa kiedy się z kimś witamy. Słusznie, ale nie w Japonii. W kraju Kwitnącej Wiśni należy się ukłonić, ale i tu łatwo popełnić nietakt – ukłon powinien być dostosowany do pozycji społecznej osoby, z którą się witamy!2. Dmuchanie nosa To poważne faux pas, które łatwo popełnić np. w restauracji. Jeśli czujesz, że potrzeba Ci chusteczki, grzeczniej jest już pociągnąć nosem lub po prostu odejść od stołu i udać się do Zostawianie napiwku Poradziliśmy sobie z katarem, ale zostajemy w restauracji. Zjedliśmy już obiad, przyszła pora na uregulowanie rachunku. Chcemy okazać szacunek kelnerowi, więc zostawiamy 10% rachunku jako napiwek. Problem w tym, że kelner może to uznać za obrazę i wcale nie ucieszyć się z dodatkowych pieniędzy. Jeśli jednak zależy nam na wyrażeniu swojego uznania dla sztuki kulinarnej i obsługi w restauracji, możemy powiedzieć „gochisōsama deshita”.4. Wchodzenie w butach do domu Myślę, że dla Polaków nie jest to szczególnie dziwny zwyczaj, sami najczęściej proponujemy zdjęcie butów udając się w gości. Pamiętajmy jednak, że zwyczaj ten jest w Japonii bardzo silnie zakorzeniony. Kiedy pytałem o to swojego japońskiego gospodarza, nie był w stanie dokładnie określić genezy zjawiska, ale z całym przekonaniem stwierdził, że to bardzo Palenie papierosów na ulicy Wystarczy wyjść na ulicę, żeby zrozumieć. Dla odmiany w kawiarniach, nawet gdy nie ma wydzielonych sal dla palaczy, zdarza nam się przesiąknąć dymem tytoniowym. Ot, taki Odkrywanie tatuaży na basenach czy w restauracjach Tatuaż w Japonii ma inną tradycję niż w krajach Europy Zachodniej czy w USA. Kojarzy się z wykluczeniem, marginesem i grupami przestępczymi Yakuzy. Dla Japończyków tatuaże są do tego stopnia nieakceptowalne, że niekiedy obsługa może odmówić nam np. wejścia na basem czy kąpielisko. Warto pamiętać, że tatuaż był w Japonii prawnie zakazany aż do 1948 Jedzenie na ulicy Drożdżówka z kawą czy może hot-dog z colą? W Polsce często mijamy na ulicy wygłodniałych przechodniów, którzy w pośpiechu konsumują przekąski. W Japonii trudno byłoby doszukać się amatorów ulicznego jedzenia, warto o tym pamiętać, zanim otworzymy kupiony chwilę wcześniej serniczek Głośne rozmowy w metrze Gwar, dźwięki muzyki ze słuchawek pracujących z całą mocą, a także szturchanie i kichanie – tak wygląda folklor warszawskiego metra. Jak wygląda japoński folklor? Wagon wypchany mężczyznami w garniturach, którzy zapatrzeni są w swoje telefony. Niektórzy śpią, niektórzy czytają książki, ale rozmowy są rzadkością i zdecydowanie nie utrudniają życia pozostałym Wpychanie się do metra Zanim staniemy przed problemem głośnych rozmów, do metra trzeba w ogóle wejść. Uwaga, bo już tutaj możemy popełnić gafę – po pierwsze nie wpychamy się, spokojnie czekamy na swoją kolej. Pamiętajmy, że jeśli zatłoczenie tego wymaga, to zawsze znajdzie się specjalny pracownik, który pełni funkcję „upychacza” i ponoć robi to z gracją, w białych rękawiczkach. Niestety nie mieliśmy okazji tego Podawaj i odbieraj rzeczy obiema rękami Przyznam, że niekiedy bawiła mnie pieczołowitość i gracja podczas przekazywania przedmiotów między Japończykami. Zanim pracownik poczty wydał mi potwierdzenie zapłaty i resztę, podniósł stosowny kwitek w górę, po czym powoli, ceremonialnie go położył. Potem przyszła pora na resztę, każdy banknot kładł obiema rękami na tacce, prezentując go, jakby w obawie, że oskarżę go o oszustwo. Przy uwzględnieniu pośpiechu, w którym żyje lokalne społeczeństwo, odbieram to jako wyraz niezwykłego może trafiliście tu już po powrocie z Japonii i w panice uznaliście, że popełniliście wszystkie możliwe gafy. Nie martwcie się, mimo że Japończycy mają bardzo rozbudowany wachlarz zachowań, który ściśle definiuje co wolno, a czego nie, to dla turystów starają się być wyrozumiali. Uwierzcie mi, to o czym piszę wyżej to elementy kultury, a nie snobistyczna bufonada. Nikt inny nie jest tak autentyczny w respektowaniu własnych zasad. Japonio, chylę czoła.
Putin znów upokorzony – Wprost. Wymowne zachowanie przywódców na szczycie w Armenii. Putin znów upokorzony. Sceny ze szczytu Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym pokazują, że
Z racji sporej popularności ostatniego wpisu o Gruzji – ciąg dalszy cyklu! Tym razem na pierwszy ogień idzie Armenia – kraj tajemniczy, pełen przyjaznych ludzi, monastyrów i konopi indyjskich! A więc, będąc w Armenii musisz: 1. Zasiąść do wspólnej biesiady z Ormianami! Odmowa byłaby grzechem pierwszej kategorii. Ormianie wcale nie odstają od Gruzinów jeśli chodzi o gościnności, a mam wrażenie, że jest nawet lepiej. Często i gęsto można ich spotkać w okolicach weekendów, wszędzie tam gdzie płynie jakaś rzeczka, jest miejsce na rozstawienie się ze swoim grillami, kocykami i butlami wina. Nie trzeba nawet zwracać na siebie zbytnio uwagi, Ormianie zrobią to na pewno pierwsi i szybko zgarną was z drogi. Kiedy już się objecie i opijecie, polecam też zwyczajnie porozglądać się po okolicy. W przydrożnych rowach czasem można znaleźć całkiem ciekawą roślinność, a przy odrobinie szczęścia gotową do zbiorów. U Tasteaway poczytacie więcej o kuchni w Armenii! Serdecznie polecam :) 2. Koniecznie odwiedzić Aławerde (Alaverdi). Właściwie to nie będziesz miał wyjścia jadąc kanionem rzeki Debed, ponieważ i tak musisz przejechać obok tego miasta, ale zaprawdę powiadam ci – zwolnij, pooglądaj. Na pierwszy rzut oka okolica jest bardzo paskudna, mało przyjazna i straszy. Na drugi rzut oka jest tak samo, ale mimo wszystko jest w tym mieście coś, co niesamowicie mnie ujęło i zrobiło na mnie jakieś dziwne wrażenie. Wszystko jak postawione kilkadziesiąt lat temu tak stoi, szyby potłuczone, mury odrapane, a w dole, poniżej głównej drogi stoi ogromna elektrownia i podupadająca kopalnia miedzi pamiętająca jeszcze czasy imperium rosyjskiego! Niektórzy polecają także Erewań. Ja osobiście nie byłem gdyż przeraził mnie tenże moloch widziany z sąsiedniej góry, ale podobno nie jest taki straszny. 3. Pojeździć trochę po kraju autostopem i złapać starego, rozklekotanego Ziła. Takich maszyn w Armenii są naprawdę nieprzeciętne ilości i jest ogromna szansa, że jeśli tylko wyciągniesz kciuk przy drodze, zatrzyma ci się właśnie poczciwy, niebieski Ził. Jadąc zarówno w wypełnionej spalinami kabinie jak i na zewnątrz w misie – wrażenia są przednie. Wszystko się trzęsie, sprawia wrażenie jakby miało się rozpaść, lecz o dziwo działa bez zarzutu od kilkudziesięciu lat. Polecam zdecydowanie! 4. Monastyrami Armenia stoi. Wszystkich rzecz jasna zobaczyć się nie da, ale jest kilka perełek, które odwiedzić trzeba. Na północy przykładowo monastyr Sanahin, w centrum kraju urokliwy Geghard czy bajecznie położony Chor Wirap, a na południu perełka, czyli sławny Tatew i jego skrzydła. Tego nie może ominąć nawet taki ignorant atrakcji turystycznych jak ja. 5. Kawa i inne rarytasy. Jako amator kawy nie byłbym sobą, gdybym o niej nie wspomniał! Ormanie robią świetną kawę po turecku, a przynajmniej ja mam takie doświadczenia. Nie wypada się też nie zaopatrzyć w świeżo mieloną kawę, sprzedawaną w większości miasteczek. Przejeżdżając uwagę zwraca już sam zapach unoszący się wokoło tych specyficznych kramików, gdzie dostać można przeróżne gatunki kawy z całego świata. Do tego jeszcze ten pokaźny młynek, z ogromnym i ryczącym jak sam szatan silnikiem. Nie wypada też nie zajrzeć to sklepowych lodówek gdzie można znaleźć dowody tęsknoty za dawnymi czasami Związku Radzieckiego. Ormianie wcale nie kryją się z tym, że za rusa było lepiej i raczej nikogo takowe lody tam nie dziwią. Pozdrawiam! Nie zapomnij podzielić się w komentarzach swoimi alternatywnymi must-see w Armenii! Podobało się? Zostań na dłużej! Informacje o nowych treściach wprost na Twojego e-maila. Bez spamu!Dołącz do ponad 200 000 obserwujących osób i zgarnij jednorazową mega promocję na moje książki!
\n \n \n\n \n\nczego nie wypada robić w armenii
Organizacja Układu o Bezpieczeństwa Zbiorowym (ODKB) nie była w stanie uzgodnić wsparcia jednego ze swoich państw członkowskich. W środę w stolicy Armenii Erywaniu odbywał się szczyt Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, sojuszu wojskowego do którego oprócz gospodarza należą Białoruś, Rosja, Kazachstan, Kirgistan i Tadżykistan.
Tekst: Grażyna Pastuszka Armenia jest pięknym krajem, bez wątpienia niedocenionym turystycznie. Tym lepiej – nie jest jeszcze skażona biznesem turystycznym. Można ją zwiedzić w poczuciu przebywania w świecie prawdziwym i wciąż oryginalnym, doświadczając ponadprzeciętnej gościnności. Przygotowaliśmy poradnik, a właściwie zbiór podstawowych informacji i spostrzeżeń o tyle wartościowych, że doświadczonych i sprawdzonych własnym pobytem w tym kraju. Trzeba mieć jednak świadomość, że kraj ten się także zmienia. Jednym z przykładów jest uruchomienie już po naszym powrocie kolejki linowej do klasztoru Tatev oraz remont drogi. My walczyliśmy z koszmarnie ciężkim podjazdem, a teraz można bez trudu przyjechać koleją linową. To nie tylko udogodnienie, ale także, lub przede wszystkim, czynnik, który wpłynie na obraz samego klasztoru – ilość turystów i komercję, która niedługo zacznie tam występować. Wyjazdy do Gruzji i Armenii stają się ostatnio popularniejsze z powodu tanich przelotów, na jakie można trafić w rodzimym LOT-cie. Dobrym czasem jest jesień, dlatego prezentujemy już dziś ten przewodnik. Mamy nadzieję, że skorzystacie z naszych porad i spostrzeżeń, by lepiej zaplanować swoją wyprawę do Armenii. Tym bardziej, że niewiele jest informacji o tym kraju, czego przykładem jest znany portal który na dzień pisania tego poradnika wciąż w miejscu Armenii prezentuje białą plamę. Informacje w naszym poradniku zebraliśmy podczas wyprawy w 2010 roku. Dojazd Dwa rowery na lotnisku (fot. Krzysztof Grabowski) Od lipca 2010 roku LOT oferuje bezpośrednie połączenia z Warszawy do Erywania. My skorzystaliśmy z oferty promocyjnej, dzięki której za bilety w obie strony zapłaciliśmy jedynie 620 zł na osobę. Obecnie ceny znacznie przekraczają 1000 zł. Przewóz roweru, o ile mieścił się wagowo w bagażu podstawowym (25 kg), nie podlegał dodatkowym opłatom. Części ekipy udała się sztuka ekonomicznego pakowania, pozostali jednak musieli dopłacić dodatkowe ok. 400 zł. Obecnie nie ma już możliwości wliczania roweru do bagażu podstawowego i za rower zapłacimy 50 euro w jedną stronę. Po przylocie, na lotnisku istnieje możliwość pozostawienia na przechowanie zbędnego bagażu, np. toreb i pokrowców rowerowych. Przechowanie jest płatne. Wizy Obowiązują wizy, jednak ich pozyskanie nie wymaga wiele trudu, ani pieniędzy. Najlepiej zrobić to po przylocie na lotnisku, gdzie wypełnia sie stosowny, na szczęście krótki formularz, wnosi sie opłatę – my zapłaciliśmy 3 tys. dramów, co w przeliczeniu daje jakieś 25 zł – i od ręki otrzymuje się wizę turystyczną na 21 dni. Wizy można też otrzymać na przejściach granicznych z Gruzją i Iranem (przejścia graniczne z Turcją i Azerbejdżanem są zamknięte). Transport na terenie Armenii Wynajęty powolny autobus (fot. Grażyna Pastuszka) Zapakowana marszrutka (fot. Grażyna Pastuszka) Lokalny transport terenowy (fot. Grażyna Pastuszka) Główny środek transportu stanowiły oczywiście rowery przywiezione z Polski. Chcąc jednak wykonać zaplanowaną wcześniej trasę oraz zobaczyć i zwiedzić jak najwięcej, korzystaliśmy też z lokalnego transportu. Były to zwykle marszrutki, czyli tutejsze minibusy oraz autobusy. Minibusy to zwykle Gazele, czyli samochody wielkości VW Transportera. To wystarczało, by zmieścić do środka 7 rowerów, 2 przyczepki, cały nasz bagaż, 7 osób dorosłych, 2 dzieci i oczywiście kierowcę. Kierowcy nie mają nic przeciwko pakowaniu wszelkiego towaru nawet na fotele. Najważniejsze jest by klient chciał wynająć pojazd i zapłacił za kurs. Z kolei autobusy to żółte stare maszyny o bardzo słabym silniku. Jeśli potrzeba dojechać do miejscowości wysoko położonych taki autobus może nie dać rady, czego osobiście doświadczyliśmy. Pakowanie do autobusu (fot. Grażyna Pastuszka) W autobusie jest dużo miejsca (fot. Krzysztof Grabowski) Paliwo w Armenii jest tańsze niż w Polsce, jednak większość pojazdów porusza się na jeszcze tańszy gaz, z tego więc względu wycieczki samochodowe nie zrujnowały naszych portfeli :) i spokojnie mogliśmy sobie na nie pozwolić. Na przykład, wynajęcie marszrutki na trasie około 120 km wiązało się z kosztem około 40 tysięcy dramów, co odpowiada 350 złotym. Biorąc pod uwagę, że był to przejazd zarezerwowany tylko dla nas, czyli właściwie jak w taksówce, to koszt można uznać za stosunkowo niski. Jak to zwykle w podróży do podobnych krajów bywa, należy najpierw uzgodnić cenę z kierowcą i dokładnie ustalić dokąd chcemy jechać, a następnie mimo wszystko pilnować z mapa czy jedziemy w dobrą stronę. Zdarzyło nam się, że kierowca zorganizowany dla nas przez „pośrednika” został źle poinformowany o miejscu docelowym. Na szczęście w porę się zorientowaliśmy i zawróciliśmy go na właściwą ścieżkę. Musieliśmy jednak nieco dopłacić w ramach uregulowania kosztów dodatkowo spalonego paliwa. Także w stolicy kraju, gdzie kursują zwykłe taksówki osobowe (najczęściej wołgi) dobrze jest ustalić cenę z góry. Drogi Drogi zwykle są mocno górskie (fot. Krzysztof Grabowski) Nierzadko drogi mają dobrą nawierzchnię (fot. Krzysztof Grabowski) Główne drogi są asfaltowe, zwykle w przyzwoitym stanie. Jeśli tylko była taka możliwość, poruszaliśmy się trasami bocznymi, a te bywają różne. Czasem jest to zniszczony asfalt, albo jego resztki, innym razem dość wymagający szuter pełen dziur i nierówności, często kamienisty. Jednak w Armenii trwa wiele prac remontowych i budowlanych. Można się zatem spodziewać z upływem czasu jedynie poprawy, a nie pogorszenia. Z powodu górzystego ukształtowania terenu, drogi bywają strome – na krótkim odcinku zdobywa się duże przewyższenie. Czasem podjazdy są łagodniejsze ale długie. Planując trasę należy bezwzględnie zwrócić uwagę nie tyle na same odległości między interesującymi nas punktami, ile właśnie na sposób poprowadzenia drogi i ukształtowanie terenu oraz nawierzchnię. Wszystkie te czynniki zdecydowanie zmieniają czas potrzebny na przemieszczenie się z punktu do punktu. Nie mając dokładnej mapy, można wpakować się w kłopoty. Blisko leżące koło siebie klasztory (np. w linii prostej w odległości 5km), okazują się być usytuowane na szczytach po przeciwnych stronach głębokiego kanionu, a zatem dotarcie z jednego do drugiego z pełnym rowerowym obciążeniem może zamienić się w wiele godzin walki z serpentynami i dużym przewyższeniem. Należy mieć dobre terenowe opony i odpowiednią ilość zapasowych dętek oraz dobry zestaw naprawczy. Kilkakrotnie zaliczyliśmy złapanie gumy, który raz przybrał formę efektownego wybuchu dętki. Innym razem odnotowaliśmy pęknięcie szprychy. Zakup tego typu asortymentu na miejscu będzie raczej trudny. O sposobie jeżdżenia armeńskich kierowców można przeczytać w dalszej części – o bezpieczeństwie. Noclegi W Armenii nie ma kampingów, ale nie ma też problemu z rozbiciem namiotu „na dziko”. Łatwe jest znalezienie dogodnego miejsca przy górskim strumieniu z czystą wodą. Czasem udaje się skorzystać z gościnności i otwartości tutejszych mieszkańców, którzy sami oferują nocleg u siebie lub pomagają w znalezieniu odpowiedniego miejsca. Warto też pytać miejscowych o możliwość rozbicia namiotu na lub w pobliżu ich posesji. W ten sposób udało nam się zanocować między innymi na stacji meteorologicznej, w prywatnym sadzie czy przy zajeździe oraz na prywatnym polu pod wielkim pomnikiem. Nocleg na terenie klasztoru mającego grubo ponad tysiąc lat (fot. Krzysztof Grabowski) Nie zdobyliśmy wiele praktycznej wiedzy na temat usług hotelowych. W Asztarak, gdzie wynajęliśmy pokoje, pamiętający czasy głębokiego komunizmu hotel oferował całkiem przyzwoite warunki za bardzo rozsądną cenę. Czekała tu jednak na nas mała niespodzianka – dostęp do bieżącej wody ograniczony był czasowo do… zaledwie pół godziny :) W Erywaniu, gdzie spędziliśmy jedną noc w oddalonym nieco od centrum motelu, nie było już żadnych problemów z wodą, a warunki w żaden sposób nie ustępowały standardom europejskim. Pieniądze i ceny Ceny większości artykułów są zbliżone lub niższe od polskich, a jedyne dwa noclegi płatne z jakich skorzystaliśmy kosztowały średnio 30 zł/osobę. Walutą obowiązującą w Armenii jest 1 dram (AMD), przy czym 100 AMD = PLN (dane na dzień Z Polski zabraliśmy ze sobą na wymianę dolary, można też bez problemów wymienić euro. Kantory są obecne na lotnisku. Najkorzystniej jest jednak wymienić pieniądze w automacie, chociaż trzeba uważać – my mieliśmy z nim mały problem, gdyż podczas dokonywania transakcji zaciął się. Poza tym kantory obecne są w większych miasteczkach, tych jednak nie było wiele na naszej trasie, co trzeba uwzględnić, jeśli przemieszczamy się na rowerze po prowincji. Poza lotniskiem część pieniędzy wymieniliśmy w mieście Alaverdi. Nie korzystaliśmy z kart płatniczych, nie było też ku temu wiele okazji, gdyż stołowaliśmy się zwykle w przydrożnych barach, a zakupy robiliśmy głównie w małych sklepach, gdzie płaciło sie gotówką. W większości przypadków nie pobiera się opłat za zwiedzanie zabytków. Można za darmo podziwiać tysiącletnie klasztory wpisane na listę UNESCO. Jedynie w atrakcjach położonych głównie w pobliżu Erewania płaci się niewygórowane ceny za wejście. Bezpieczeństwo Jest bezpiecznie (fot. Krzysztof Grabowski) Armenia sprawia wrażenie kraju bezpiecznego. W ciągu dwóch tygodni rowerowego podróżowania nie spotkały nas żadne przykre niespodzianki. Również poruszając się rowerami po drogach czuliśmy się bezpiecznie. Co prawda widzieliśmy krewkich kierowców wyprzedzających „na trzeciego” ciężarówki, ale były to sporadyczne incydenty, tak naprawdę rzadsze niż w Polsce. Kierowcy zwykle zwracali na nas baczniejszą uwagę, pozdrawiając przy tym donośnymi odgłosami z klaksonów i machaniem rękami. Również śpiąc na dziko, czasem w odosobnieniu, poza wsią, nie spotkaliśmy się z żadnymi zachowaniami o charakterze niebezpiecznym. Należy uważać na żmije. Co prawda nie mieliśmy, na całe szczęście, okazji się o tym przekonać, jednak w miejscach suchych, gdzie zbocza górskie pokrywała wypalona słońcem roślinność można spotkać się z tym zagrożeniem, przed czym przestrzegali nas mieszkańcy oraz kierowcy marszrutek. Jedzenie i napoje Chleb lawasz (fot. Grażyna Pastuszka) Elegancka biesiada w domu (fot. Krzysztof Grabowski) Wizyta w Armenii to okazja do zakosztowania bardzo ciekawej kuchni ormiańskiej. Tutaj w barach je sie to, co jedzą na co dzień Ormianie. Wszechobecnie panuje lawasz, czyli rodzaj ormiańskiego pieczywa. Praktycznie podaje sie go do każdego posiłku. Na obiad zwykle jadaliśmy szaszłyki, których głównym składnikiem były dość spore kawałki mięsa oraz kebaby. Te ostatnie niczym nie przypominają kebabów serwowanych na przykład w Polsce. Ormiański kebab to niezła porcja mielonego i odpowiednio opieczonego mięsa w kształcie wałka owiniętego w lawasz. Do tego typu dań zawsze podaje się sałatkę, którą zwykle stanowi pokrojony pomidor, ogórek i cebulka. Na stole królują świeże zioła. Niestety nie mieliśmy okazji spróbować ormiańskiej dolmy, czyli swego rodzaju gołąbków, gdzie rolę kapusty pełnią liście winogron. Ormianie robią przepyszne wyroby z mleka. Swojski jogurt i biały ser nie mają sobie równych. Warto też wspomnieć o tutejszych owocach. Polecamy wspaniałe arbuzy i melony, których orzeźwiający smak na szczęście niczym nie przypomina „plastikowego” posmaku owoców zakupionych w naszych supermarketach. No i jest też samogon:) oraz wino. Tym pierwszym byliśmy częstowani niejednokrotnie. Gościnni Ormianie nieraz proponowali małe „ciut, ciut” swojskiego i jakże wyskokowego napoju. Przysmaki armeńskie (fot. Krzysztof Grabowski) Odwiedziliśmy też Areni, gdzie znajduje się zagłębie wyrobu wina, głównie z winorośli, ale można też skosztować i zakupić wino z granatu, owocu – symbolu Armenii. Jeśli chodzi o dostęp do wody, nie ma z tym najmniejszego problemu. Kraj obfituje w górskie strumyki z zimną czystą wodą. Niemal wszędzie po drodze napotykaliśmy na przydrożne kraniki, z których bez obaw mogliśmy czerpać wodę i napełniać rowerowe butelki. Warto skusić się i posmakować tutejszych słodyczy, a są one wyjątkowe. Ciekawy smak i konsystencję ma sudżuk (sydżuch), który produkuje się z soku winogron, mąki i orzechów włoskich. Kształtem i wyglądem przypomina nasze kabanosy ;) Na bazarach dominują wszelkiej maści kandyzowane owoce, zwykle ułożone w fantazyjne kompozycje. Świetnym przysmakiem okazały się orzechy włoskie, które jeszcze niedojrzałe gotuje się w odpowiednim syropie. Ormianie Portret pięknej Tatev zrobiony podczas wspólnej biesiady (fot. Krzysztof Grabowski) Wszyscy chętnie pozują (fot. Krzysztof Grabowski) Mieszkańcy Armenii są bardzo gościnni i otwarci. Chętnie rozmawiają z podróżnymi, oferują pomoc, często zapraszają do siebie na kawę, posiłek i nawet nocleg. Codzienne kontakty z Ormianami, zwykle spontaniczne i niczym nie wymuszone stanowią nieocenioną wartość takiej wyprawy. Na szczęście nie było bariery językowej. Większość mieszkańców Armenii świetnie zna język rosyjski. O wiele gorzej wygląda znajomość angielskiego, którym można było się posługiwać praktycznie tylko w centrum Erywania. Przewodniki Na rynku wciąż jest niewiele pozycji książkowych. Można polecić przewodniki wydawnictw Księży Młyn i Rewasz. Jest też dostępny przewodnik „Gruzja, Armenia i Azerbejdżan. Magiczne Zakaukazie” wydawnictwa Bezdroża, jednak dwie pierwsze pozycje traktują temat samej Armenii o wiele bardziej wyczerpująco. Mapy Korzystaliśmy z niezbyt dokładnej mapy, bo obejmującej cały kraj, ale wystarczała ona do ogólnej orientacji. W kwestiach szczegółowych mieliśmy wydruk radzieckich map wojskowych o skali 1: które udostępnia „Mapový server”, czyli czeska strona Nie wszystkie jednak informacje zawarte na tych mapach, jak można się spodziewać, były aktualne, zwłaszcza zmieniły się nazwy miejscowości. Więcej informacji Niewątpliwie najlepszym obecnie źródłem wiedzy na temat Kaukazu jest portal I chociaż skupia się on głównie na Gruzji, to o Armenii też znajdziemy sporo informacji, w tym aktywne forum. To tu znaleźliśmy informacje o promocjach LOT-u do Erewania. Zachęcamy także do odwiedzenia strony naszych kompanów z podróży po Armenii, gdzie znajdziecie ciekawe zdjęcia z opisami podzielone na kategorie tematyczne: ludzie, drogi, klasztory i inne: Naszą relację z wyprawy publikował Rowertour w numerze z listopada 2010. Wszystkie zdjęcia i jeszcze więcej: Wynajęty powolny autobus (fot. Grażyna Pastuszka) Chleb lawasz (fot. Grażyna Pastuszka) Zapakowana marszrutka (fot. Grażyna Pastuszka) Monastyr Tatev jeszcze przed uruchomieniem kolejki linowej (fot. Grażyna Pastuszka) Lokalny transport terenowy (fot. Grażyna Pastuszka) Pakowanie do autobusu (fot. Grażyna Pastuszka) W autobusie jest dużo miejsca (fot. Krzysztof Grabowski) Biesiada na poboczu szutrowej drogi (fot. Krzysztof Grabowski) Elegancka biesiada w domu (fot. Krzysztof Grabowski) Drogi zwykle są mocno górskie (fot. Krzysztof Grabowski) Nierzadko drogi mają dobrą nawierzchnię (fot. Krzysztof Grabowski) Często jednak brakuje nieco asfaltu (fot. Krzysztof Grabowski) Dwa rowery na lotnisku (fot. Krzysztof Grabowski) W małej marszrutce (fot. Krzysztof Grabowski) Przysmaki armeńskie (fot. Krzysztof Grabowski) Dziewczyny też graja w piłkę (fot. Grażyna Pastuszka) Jest bezpiecznie (fot. Krzysztof Grabowski) Młode Ormianki (fot. Krzysztof Grabowski) Portret pięknej Tatev zrobiony podczas wspólnej biesiady (fot. Krzysztof Grabowski) Wszyscy chętnie pozują (fot. Krzysztof Grabowski) Interesujący, wykształcony starszy jegomość wita nas takim ukłonem (fot. Krzysztof Grabowski) Pasterz (fot. Krzysztof Grabowski) Każda okazja jest dobra do rozmowy (fot. Krzysztof Grabowski) Za zrobienie zdjęcia usłyszymy spasiba (fot. Krzysztof Grabowski) Na wspólnych biesiadach serwują tradycyjne dania i zawsze wódkę (fot. Krzysztof Grabowski) Kawy z kubka z Myszką Miki u pasterza w górskim odludziu (fot. Krzysztof Grabowski) Nocleg na terenie klasztoru mającego grubo ponad tysiąc lat (fot. Krzysztof Grabowski) Dwa rowery na lotnisku (fot. Krzysztof Grabowski)
Sprawdźcie, czego nie można robić w Wielki Piątek. Kiedy przypada Wielki Piątek 2023? Wielkanoc, które poprzedza Triduum Paschalne, jest świętem ruchomym. W 2023 roku Wielki Piątek
Jesteś po liceum i nie wiesz jakie studia wybrać lub co ze sobą zrobić? Właśnie się obroniłaś i nie chcesz iść do korpo? Może chcesz się wyrwać z korpo? Albo nie chcesz kupować stołu? Myślałaś, aby zrobić coś pożytecznego, pomóc komuś po za sobą? Udzielać się społecznie? Albo może masz już jakieś doświadczenie z wolontariatem a teraz chcesz je trochę umiędzynarodowić i wejść stopień wyżej? Podzielić się swoim doświadczeniem? Gdybym o wolontariacie zagranicznym wiedziała 10 lat temu, to moja wielka przygoda z podróżowaniem zaczęłaby się dużo szybciej. Nie poszłabym na studia, których wybór okazał się trafiony jak kulą w płot. Jeśli macie mniej niż 30 lat, to nie jest dla Ciebie za późno! Piszecie ostatnio dużo maili i pytanie “Jak wyjechałaś na wolontariat do Gruzji i co trzeba zrobić aby pojechać?”. Wolontariat Europejski (European Voluntary Servise). W tym wpisie znajdziecie wszystko co powinniście o nim wiedzieć i jak zacząć przygodę życia. Nie mylcie EVSu z wolonturystyką. Sama kilka lat pracowałam w organizacji i wysyłałam wolontariuszy za granicę aż postanowiłam, że szewc bez butów nie może chodzić i sama wyjechałam. “Nie mogę wszystkiego zostawić”, “Nie mam tyle odwagi”- to Wasze odpowiedzi? Ja mówię, jeśli nie masz dzieci i masz mniej niż 30 lat, to możesz wszystko rzucić. Odwaga? Wiesz…nie pojedziesz przecież do Afganistanu pracować na polu bitwy, ani do Somalii pływać wśród piratów. Czy ja się bałam? Oczywiście, kilka dni przed wyjazdem płakałam jak bóbr pytając siebie co ja robię?! Czasem nie było łatwo, ale nigdy nie żałowałam wyjazdu! I Ty też nie będziesz. Co jest najtrudniejsze? Podjęcie decyzji o wyjeździe! Później już pójdzie łatwo. Przeczytaj a się przekonasz. Zatem do rzeczy: Co to jest EVS? Wolontariat, czyli praca społeczna, za która nie dostajemy wynagrodzenia. Europejski – praca za granicą, w innym kraju (widzisz, nikt Cię do Afganistanu nie wyśle, nie masz się czego bać!). Finansowany przez Program Komisji Europejskiej Erasmus+. Na ten wolontariat możesz wyjechać tylko raz w życiu. Wolontariat może trwać od 2 tygodni do 12 miesięcy. Oczywiście im dłuższy projekt wybierzesz tym lepiej dla Ciebie. Ja spędziłam szalone 9 miesięcy w Gruzji. W wyjątkowych sytuacjach na EVS można pojechać 2 razy w życiu. Jakich? Jeśli pierwszy wyjazd był na krócej niż 2 miesiące (tzw. wolontariat krótkoterminowy), wtedy suma czasów wolontariatu nie może być większa niż 12 miesięcy. Np. najpierw jedziesz na 1 miesiąc na krótkoterminowy wolontariat do Grecji, z później na 11 miesięcy do Szwecji. Polecam tę opcję szczególnie tym, którzy nigdy nie mieszkali za granicą i nie są pewni czy dadzą radę na dłuższy czas. Taki krótkoterminowy wyjazd możesz potraktować jako próbę. Widzisz? Znów nie musisz się bać i rzucać wszystkiego. Czy są jakieś wymogi? Tak naprawdę jedynym wymogiem jest wiek: musisz być pomiędzy 17 a 30 rokiem życia. Dobrze byłoby znać angielski na poziomie komunikatywnym, aby porozumieć się ze swoją organizacją i ludźmi w obcym kraju. Mile widziane przez organizacje jest również jakieś poprzednie doświadczenie wolontarystyczne. Nie jest to jednak wymóg, więc nie masz się co bać, jeśli nie masz zbyt dużego doświadczenia. Najważniejsza jest motywacja. Co mogę robić na EVSie? Praktycznie wszystko. Możliwości są niezliczone: – praca z dziećmi, młodzieżą (tak jak ja w Gruzji), osobami starszymi, niepełnosprawnymi, uchodźcami i mniejszościami etnicznymi/narodowymi – praca w organizacjach zajmujących się prawami kobiet (tak jak ja w Gruzji) – praca w organizacjach ekologicznych i zajmujących się ochroną środowiska (np. ochrona żółwi morskich) – pomoc organizacjom przy projektach międzynarodowych, sportowych – organizować konkursy lotów balonowych, Młodzieżowe Olimpiady, festiwale muzyczne i artystyczne i wiele innych Zajęcia z języka angielskeigo dla studentem w moim gruzińskim miasteczku. Moja znajomość angielskiego okazała się in najbardziej potrzebna, bo to dawało im szansę an lepszą rpzyszłość, studia w Tbilisi albo wyjazd za granicę Wolontariat to nie tylk opoważne wykłady i szkolenia. To również zabawa i śmiesz. Tak jak podczas moich warsztatów z Poloneza. Dla wielu moich dziewczynbyłam oknem na świat. Wiele z nich nigdy nie było i nie będzie za granicą. Ja opowiadałam im o innych krajach i ich kulturach. Gdzie mogę pojechać? Do całej Europy (nie tylko Unii Europejskiej) włączając Bałkany i Europę wschodnią. Dodatkowo, tak jak w moim przypadku, kraje Kaukazu, czyli Gruzja, Armenia, Azerbejdżan. Co mam zapewnione? – wyżywieni – na ogół dostajesz pieniądze od organizacji na każdy miesiąc, czasem wyżywienie może być zapewnione w miejscu pracy np. przedszkolu, szkole itp. – zakwaterowanie – w zależności gdzie trafisz, może to być mieszkanie samodzielne (ja tak miałam) lub dzielone z innymi wolontariuszami, akademik. – kieszonkowe – pieniądze dawane co miesiąc na własne wydatki: podróże, piwo ze znajomymi, pamiątki itp. Nie są to duże pieniądze, ale mi starczało, aby 2 razy w miesiącu gdzieś na weekend wyjechać. to ile się dostaje zależy od kraju do którego się jedzie. To są stawki dopasowane do cen w danym kraju. Wiadomo, że w Norwegii jest drożej niż w Turcji. – transport międzynarodowy – liczony kalkulatorem kilometrów podróży od miejsca zamieszkania w Polsce (np. Gdańsk) do miejsca zamieszkania w obcym kraju (np. Budapeszt, Węgry). Czasami może być tak, że rzeczywisty koszt biletu lotniczego z Gdańska do Budapesztu przekracza limit wyznaczony przez ten kalkulator i wtedy sami musimy pokryć różnicę. Ale nie jest to duży koszt (np. 200 zł), biorąc pod uwagę, że za roczny pobyt za granicą, który kosztuje kilka tysięcy euro, ktoś nam płaci. – transport lokalny – koszt biletów komunikacji miejskiej z miejsca zamieszkania do miejsca pracy. W moim gruzińskim miasteczku był jeden autobus a ja miałam 5 min z buta do pracy, więc oczywiście nie potrzebowałam żadnego biletu miesięcznego. Jednak czasem jest tak, że mieszkanie wolontariuszy jest oddalone kilka km od siedziby organizacji/przedszkola gdzie wolontariusze pracują. Wtedy taki bilet jest potrzebny i jest on finansowany. – wiza, ubezpieczenie – bardzo dobre ubezpieczenie AXA, z którego można pokryć dentystę, wyrobienie okularów, środki antykoncepcyjne itp. Procedura zwrotu jest prosta i pieniądze wracają do nas dość szybko. Wiza w UE nie jest już potrzebna, ale jeśli wybieramy się do Turcji czy Armenii to już musimy się w nią zaopatrzyć. Albo np. jadąc na Ukrainę, gdzie tylko 3 miesiące możemy przebywać bez wizy, trzeba zadbać o legalny pobyt podczas dłuższego projektu. I to też jest finansowane. – kurs językowy – na naukę języka danego kraju jest przeznaczona dodatkowa pula pieniędzy. W zależności od organizacji możesz mieć indywidualne zajęcia językowe (jak tak miałam) albo w grupie, czy szkole językowej. Co mi da taki wolontariat? Gdybym miała wypisać listę rzeczy, które dał mi mój wolontariat, to obiecuję Ci, że siedziałabyś tutaj do jutra i była dopiero w połowie 😉 Nie sposób to wszystko zliczyć, ale postaram się najogólniej: Fantastyczne doświadczenie życiowe. Start w dorosłość, szczególnie jeśli nie mieszkałaś jeszcze po za domem rodziców. Doświadczenie zawodowe, przydatne kompetencje, dobry start na rynku pracy. Czyli to czego nie uczą na uczelni a czego pracodawcy wymagają. Język obcy, to chyba oczywiste, bo trzeba się go choć trochę nauczyć aby pracować i mieszkać w danym kraju. Ja dość szybko nauczyłam się komunikatywnego rosyjskiego. Nad gruzińskim musiałam trochę więcej popracować, ale się dało. Wspaniałe znajomości i przyjaźnie trwające długo po projekcie. Meline, moja Francuzka znajoma poznana w Gruzji, niedawno mnie odwiedziła. Po 2 latach nie widzenia się. Do tej pory mam kontakt z moją gruzińską rodziną, u której początkowo mieszkałam. Jeden z moich licznych wyjazdów i podróży po Gruzji. Tutaj w zimowym Kazbegi. EVS to nie tylko praca. Jest czas wolny, weekendy, wakacje i święta. Daje to mnóstwo możliwości do poznania kultury i wielu podróży! Dokładnie tak zrobiłam! Miałam swoje zaprzyjaźnione gruzińskie rodziny, które traktowały mnie jak córkę. Znajomych i przyjaciół, tak Gruzinów i Ormian jak i obcokrajowców. Pewnej listopadowej niedzieli o Clint wpada do mojego mieszkania i mówi: “Ubieraj się. Idziemy na wesele”. W Gruzji to nie problem, że wesele organizowane jest w środku tygodnia ale z kilkugodzinnym wyprzedzeniem. Na tym weselu było 300 osób (kameralne jak na ten kraj). Ja znałam tylko przelotnie pannę młodą. A zaprosiła nas w ogóle ktoś inny. Ot tak, wesela w Gruzji. Moja Gruzińska rodzina: Manana, babcia, Aleko, Girogi, mąż zginął w wypadku samochodowym kilka lat temu. W czasie, gdy ja byłma w Gruzji Aleko pojechał do Polski na wolontariat. Gvantsa studiowała w Tbilisi. Zatem Manana była dla mnie moją gruzińską matką chrzestną a ja jej polską córką. Panna młoda – Teona, była moją najlepszą przyjaciółką w Akhaltsikhe. Wiele razy jej lokalne rady uratowały mi tyłek a przynajmniej reputację. Pod koniec mojego wyjazdu podziękowała mi, bo wg niej to ja ją zainspirowałam do spełniania swoich marzeń. Dostała się do rządowego programu nauczania angielskiego w małych wioskach w środku niczego w Gruzji. Pojechała na rok do Mahakalidzemi, tureckiej wioski w Adżarii, o której nikt nie słyszał. Takie właśnie osoby i sytuacje dają poczucie dobrze wykonanej pracy i motywację na przyszłość. Gruzja to też przyjaciele z innych krajów. Jane (pannę młodą) poznałam przez przypadek, bo kiedyś zawitała do mojej organizacji. Sama mieszkała w Tbilisi. Mój pierwszy weekend w stolicy spędziłam u niej. Ona sama wyszła za Gruzina. Obecnie mieszkają w Czechach skąd Jana pochodzi. Meline (dziewczyna w niebieskiej sukience) była na wolontariacie w Tbilisi. Nie zliczę przygód razem z nią przeżytych. Poczynając od zabłądzenia w gruzińskich górach, jeździe na stopa po Kakheti, na nocowaniu w przyszłym klubie striptisowym w Armenii kończąc. Na początku w Akhaltsikhe byłam jedynym obcokrajowcem. Daje to wiele możliwości i przywilejów 😉 Później pojawiło się jeszcze 5 innych. To był już szał jak na nasze standardy. Jako jedyna miałam swoje własne mieszkanie, zatem było ono takim małym azylem dla wszystkich innych mieszkających u rodzin. “Martyna, możemy po prostu przyjść do Ciebie, posiedzieć?”. Czasem były też imprezy i goście. Jedna z imprez w moim mieszkaniu. Przyjechali akurat znajomi z Polski. W ciągu jednego popołudnia zebrałam znajomych i impreza sama się rozkręciła. Niektóre osoby do tej pory nie pamiętają co się wtedy działo 😉 Życie w Akhaltsikhe to równeiż życie w ograniczeniach (jak mawiał mój profesor) kulturowych. Jest tam duża ormiańska mniejszość. Gruzini i Ormianie nie są najlepszymi przyjaciółmi. Musiałam się nauczyć jak żyć wśród tych dwóch narodowości i przyjaźnić się z obydwiema. Jak mogę wyjechać? 1. Znaleźć organizacje wysyłającą. Sam/a nie wyjedziesz na EVS, potrzebujesz pomocy doświadczonej organizacji, która posiada akredytację na wysyłanie wolontariuszy. Gdzie taką organizację znaleźć? Wejdź na stronę i znajdź najbliższą organizację wysyłająca (sending organization) w Polsce. Napisz maila, spotkaj się z osobą odpowiedziana za wysyłanie wolontariuszy EVS. Jeśli jesteś z Trójmiasta to polecam Centrum Współpracy Młodzieży – tam wcześniej pracowałam, to dzięki nim wyjechałam. 2. Znaleźć organizację goszczącą. Jak już znalazłeś/aś organizację, która Cię na EVS wyśle, to teraz potrzebujesz takiej, która Cie przyjmie. Możesz ją znaleźć w bazie projektów na stronie Tam są tysiące projektów dostępnych w Europie. Jak widzisz możesz wybierać na różne sposoby: np. chcesz pracować z dziećmi – wybierasz kryterium “Praca z dziećmi” i szukasz w całej Europie, gdzie są organizacje, które oferują takie projekty. Można również przez kraj, do którego chcesz wyjechać np. Szwecja – wybierasz projekty w Szwecji i wyskakują Ci wszystkie projekty w tym kraju od pracy z dziećmi poprzez prawa człowieka na ekologii kończąc. Można też połączyć obydwie opcje: praca z dziećmi + Szwecja. Do takich organizacji trzeba naogół wysłać swoje CV i list motywacyjny. Moja osobista rada nr 1.: wysyłaj więcej zgłoszeń niż 10. Niektóre organizacje nie odpisują na maile, niektóre właśnie goszczą wolontariuszy i nikogo nowego nie potrzebują, albo może twój profil im nie odpowiada. Lepiej jest wysłać więcej zgłoszeń i mieć z czego wybierać niż nie mieć żadnego wyboru 😉 Moja osobista rada nr 2.: wybieraj po kątem tego co chcesz robić a nie gdzie. Wiele osób chce jechać do Hiszpanii, ale ten kraj oblegany jest przez wszystkich młodych ludzi z Europy, nie tylko Ciebie. Może Ci być bardzo trudno znaleźć tam projekt, bo organizacje codziennie dostają setki maili od potencjalnych wolontariuszy. Po za tym nawet najbardziej interesujący kraj nie zrekompensuje Ci nudnego, nieciekawego projektu. Skoro nie lubisz dzieci, nie warto jechać do Hiszpanii i z nimi pracować. Dość szybko znienawidzisz swoją pracę i nawet ten kraj Ci tego nie zrekompensuje. To tak jak z szukaniem pracy – chcemy robić to co lubimy, prawda? Ale to tylko moja rada 😉 3. Przygotowania Jak już znajdziesz organizację wysyłającą i goszczącą, która chce Cię gościć, obydwie te organzacje kontaktują się ze sobą i ustalają szczegóły projektu. Muszą również wspólnie napisać wniosek granowy do Programu Erasmus+ o dofinansowanie Twojego EVSu. Następnie ten wniosek jest wysyłany i czeka się około 2 miesiące na decyzję. Po niej nastaje okres przygotowań do wyjazdu. To trwa około 1-2 miesięcy. No i wyjazd. Ile to zajmie mi czasu? A to już zależy od wielu rzeczy. Możecie wyjechać w ciągu około 6 miesięcy. Dlaczego tak długo? a) Szukanie organizacji wysyłającej i goszczącej – około 2 miesiące, albo i dłużej b) Organizacje muszą sie porozumieć, napisać wniosek i go wysłać. – 1 miesiąc c) Czas oczekiwania na decyzję – 2 miesiące d) Czas przygotować – 1 miesiąć (conajmniej) Wydaje się dużo? Ale pomyśl – wyjeżdżasz za grniace na prawie rok, potrzebujesz czasu, aby się przygotować, pozamykać różne sprawy w Polsce, skończyć studia, obronić się, wziąć dziekankę itp. Ten czas będzie Ci potrzebny. That’s all folks about EVS. Jeśli macie jakieś pytania to piszcie do mnie albo Zespołu Programu Erasmus Plus odpowiedzialnego za EVS. Nie ma na co czekać! Przygoda na Was czeka. Trzeba się tylko przemóc 🙂 Powodzenia w Waszym wolontariacie i przygodzie życia! Lista zakazów dla księżnej Kate. Czego nie może robić? Darren McCrady, szef pałacu królewskiego, wyjawił, że księżna Kate musi się liczyć z szeregiem ograniczeń dotyczących jej codziennego życia. Arystokratce nie wypada jeść ziemniaków, makaronu, ryżu, skorupiaków, pasztetu.
Niestety nie mieliśmy szczęścia z pogodą i nie zrealizowaliśmy planu naszej wycieczki w 100%, ale za to ludzie, których spotkaliśmy na swej drodze zrekompensowali nam to w 100%!!! 🙂 Zacznę od tego, że pisząc i myśląc o Armenii mamy też w głowie Górski Karabach, czyli terytorium zamieszkałe przez Ormian, które jest przedmiotem sporu pomiędzy Armenią a Azerbejdżanem. Obszar ten jest kontrolowany przez miejscowych Ormian wspieranych przez Republikę Armenii. Pomimo odrębności, którą mieszkańcy Karabachu podkreślają bardzo często, dla takich laików jak my nie ma jednak zbytniej różnicy – mam nadzieje, że nikogo tym stwierdzeniem nie uraziłam:) Aby dostać się do Karabachu, potrzebna jest wiza (my wyrobiliśmy ją w pół godziny jeszcze w Erywaniu). Mieszkańcy Karabachu mówią po ormiańsku, używają ormiańskiej waluty i wyglądają tak samo :))) W ramach ciekawostki dodam, że Armenia jest najstarszym chrześcijańskim państwem świata – wiedzieliście o tym? Bo my nie! A więc w całej Armenii mieszka ponad 3 mln ludzi, z czego blisko połowa przebywa w stolicy – Erywaniu i to właśnie tutaj rozpoczęliśmy naszą ormiańską przygodę. Nie trudno nie zauważyć street artów, które niezwykle umilają piesze wędrówki:) Zwróciliśmy rownież uwagę na różowe – „tufowe” budownictwo, które dość mocno odróżnia sie od naszych polskich szarych blokowisk. Jesteśmy jego fanami;) Interesujące wydało nam się, że w mieście jest dość cicho jak na stolice, a co więcej, bardzo czysto ??!!! Szczerze, to nie byliśmy w żadnym muzeum, kościele ani nie zaliczyliśmy klasycznych ‚must see’ , za to przemierzyliśmy to miasto po swojemu:) Poszliśmy do „Chess House” (Domu szachowego), w którym odbywają się międzynarodowe szachowe rozgrywki, a także wiele eventow związanych z tą dyscypliną sportową. Spotkaliśmy tam stróża, który tuż przy wejściu zaproponował Maćkowi partyjkę :))) Po rozgrywce poszliśmy do sali głównej, w której nagle pojawiła się spora grupka dzieciaków – na oko pierwszoklasistow, wystrojonych jak na rozpoczęcie roku szkolnego. Nauczyciel usadził ich i przypomniał na szybko kilka zasad. Także przez przypadek byliśmy świadkami lekcji szachów (w Armenii dzieciaki mają w szkołach takie zajęcia w ramach programu nauczania!!). Pózniej trafiliśmy do miejsca (Gold market), które prawdopodobnie jest mekką wszystkich znawców, amatorów i pasjonatów wyrobów ze złota i srebra. W wielkim skrócie, jest to skupisko wszystkich i wszystkiego, co jest związane z wyrobami ze złota, jego przeróbką, projektowaniem czy zakupem. Znajduje się to w jednym, dużym kilkupiętrowym budynku, w którym ludzi jak mrówek 🙂 Aż zapragnęłam jakiejś błyskotki…niestety nasz budżet na to stanowczo nie pozwalał 😉 Ciekawym miejscem, do którego udało nam się dotrzeć, choć znajduje się trochę na obrzeżach miasta, jest fabryka dywanów – Megerian Carpet Factory. Można podejrzeć tam kobiety, które w tradycyjny sposób, ręcznie tkają przepiękne dywany. Proces ich wyrobu jest dość długi (oczywiście w zależności od rozmiaru), ale efekt oszałamiający!!! 🙂 Na nas zrobiło to dość duże wrażenie. Polecamy! Tak bardzo chcieliśmy zobaczyć również trening oryginalnego sportu – kokh (ormiański odpowiednik wrestlingu), że na niego nie zdążyliśmy 🙂 Aby poczuć sie choć troche lepiej, sfotografowaliśmy sale, gdzie takie zajęcia sie odbywają 😉 Urzekły nas również kaskady, szczególnie wieczorowa porą:) Jest to rozpościerający się na wzgórzu kompleks architektoniczny, który z zewnątrz wygląda jak wielkie białe schody z białego porfiru. Zdobią go kwiaty, rzeźby oraz fontanny. Wewnątrz na 3 piętrach znajduje się muzeum. A wokół kaskad jest bardzo przyjemny park z rzeźbami twórców światowej sławy! 🙂 Hmmm w kwestii kuchni…to powiem po krótce, że wegetarianie mogą mieć małe problemy, aby dostać tu coś pożywnego i smacznego 😉 Ale z głodu na pewno się tu nie umrze, o nieeee 🙂 Popularnością cieszą sie bułki w rożnej postaci, z przeróżnym nadzieniem. Są one wypiekane na bieżąco w przydrożnych piekarenkach niewielkich rozmiarów. Dlatego bardzo łatwo dostać taki przysmak na ciepło!! 🙂 Zdziwiła nas „drożdżówka” w postaci naszego pączka z nadzieniem z…ziemniaków – dość zaskakujące, ale smaczne 🙂 Mieliśmy rownież okazję skosztować w Karabachu klasycznych placków wypełnionych mnóstwem ziół – zhangaliow. Nie mam pojęcia ani jakie dokładnie, ani ile dokładnie rodzajów ziół sie w nich znajduje, ale były one wyjątkowe smaczne! Zupełnie przez przypadek, trafiliśmy rownież do pasieki, gdzie objedliśmy się przekozackim miodem! Maciek przypłacił to użądleniem, ale zdecydowanie było warto! 🙂 Przed wyjazdem z kraju czytaliśmy blogi i relacje rożnych podróżników. Niewiarygodnym wydawało nam się, gdy ludzie opisywali swoje doświadczenia odnośnie gościnności Ormian. Jednak doświadczylismy tego na własnej skórze, a raczej na własnych skórach 🙂 Zapytany o drogę w małej mieścinie, wieczorową porą chłopak, zaprosił nas do swojego rodzinnego domu na kolacje z noclegiem!!! Przy okazji poznaliśmy jego liczną i przemiłą rodzinę, która potraktowała nas niemalże jak parę królewską 😉 Kolejnym przykładem jest chociażby pomoc kierowcy, ktory zgarnął nas z ulicy, podwiózł nas tam, gdzie chcieliśmy (pomimo, że zmierzał w innym kierunku), przysłał po nas kierowcę kiedy skończyliśmy zwiedzanie, zaprosił na obiad, kawę, herbatę, koniak, słodycze, owoce i jeszcze ofiarował nam prezent na „odchodne”- czaaad! Nie wiem czym zasłużyliśmy sobie na tyle dobra :)))? Może to za sprawą modlitw w tych wszystkich monastyrach ;)…których rzeczywiście jest tu sporo i naprawdę każdy jest inny!!! Tak w skrócie chciałam jeszcze tylko na koniec dodać, że Karabach wcale nie jest taki straszny jak go malują media. Fakt, jest tam dużo wojskowych, ale to zupełnie jak w moim rodzinnym mieście Żaganiu 🙂
Pomoc humanitarna dla Armenii. 15.04.2021. – Dzisiaj Polska po raz kolejny wypełnia powinność wobec ludzi dotkniętych kryzysem humanitarnym – dzielimy się tym, czym możemy z krajem będącym w trudnej sytuacji w związku z następstwami konfliktu o Górski Karabach. Odpowiadając na apel humanitarny rządu Armenii, przekazujemy
21 lutego 20196 Internetowa: najczęściej popełniane błędyTekst najpierw oglądamy. Dopiero potem go czytamy (albo nie). Typografia, czyli wygląd tekstu, jest po prostu ważna – trzeba ją brać pod uwagę, projektując stronę Internetową, landing, materiały promocyjne czy po prostu pisząc bloga. Niestety, niewielu robi to dobrze, a znaczna większość twierdzi, że ważna jest wyłącznie treść. Otóż nie do typografia zabije każdy contentZła typografia to taka, która męczy oczy, wygląda nieestetycznie i kpi sobie z technologii stron responsywnych. To może "odbić się" na stronie Internetowej, a w niektórych przypadkach nawet na całej sobie, że podczas poszukiwania informacji na jakiś temat, trafiasz w Google na świetny artykuł. Autor odpowiada na wszystkie Twoje pytania, zgłębia temat, cytuje badania. Bardzo chcesz pochłonąć tę treść do końca i na raz. Ale nie możesz. Oczy Cię bolą, bo jakoś “źle się czyta”. Nie potrafisz określić, dlaczego tak się dzieje, ale uciekający z ekranu wzrok mówi sam za siebie. W efekcie czytasz ten artykuł "na raty" lub nie kończysz lektury najbardziej wartościowa treść przestanie robić na Tobie wrażenie, kiedy się nią fizycznie Sklepy Internetowe tracą na wiarygodności. Eksperci z różnych dziedzin nie docierają do zainteresowanych odbiorców. Serwisy contentowe nie zarabiają, bo nikt nie chce ich czytać. A wszystko przez błędy w typografii praktyki i błędy w typografii internetowejZanim przejdziemy do konkretnych błędów i problemów w typografii, należy podkreślić jedną rzecz. Każda strona Internetowa działa nieco inaczej. To, co w jednej się nie sprawdza, sprawdzi się w drugiej. Jeśli więc szukasz uniwersalnej bazy wiedzy o typografii internetowej, to niestety taka nie istnieje (w przeciwieństwie do typografii druku).Istnieją jednak błędy, które pojawiają się nagminnie i w prawie zawsze szkodzą stronie:1. Krój bez ładu i składuKrój pisma to po prostu obraz kompletu znaków pisma. Nie jest to więc czcionka (rozumiana jako pojedynczy znak), a pełny zbiór znaków graficznych, z których składa się dany ma swoje liczne odmiany i mówimy wówczas o rodzinie danego kroju. Problem pojawia się wtedy, kiedy na stronie użyto kilku rodzin krojów. Powstaje wówczas nieprzyjemny dla oka chaos. Tymczasem w większości przypadków wystarczy jeden krój i jego dwie najbardziej podstawowe odmiany: pogrubiona oraz uwagę na:ilość krojów – łączenie kilku krojów pisma wymaga precyzji i wyczucia, najlepiej jest używać jednej rodziny krojów lub dwóch krojów, które nie odbiegają wyraźnie od siebie,krój szeryfowy – nie łącz kilku krojów szeryfowych razem lub kroju szeryfowego z ozdobnym,dekoracyjność – zbyt dużo dekoracji pisma męczy oczy,wysokość znaku – połączenie dwóch krojów o różnej wysokości (choć o tym samym rozmiarze/stopniu pisma) uwydatnia jedną część tekstu, a drugą nie masz pewności, czy dobrze połączyłeś fonty, możesz skorzystać z gotowych zestawów krojów, np. na Google Za szeroki lub za wąski blok tekstuBlok tekstu nie powinien być ani za szeroki, ani za wąski. Idealna szerokość jest wtedy, gdy czytelnik nie musi przesadnie ruszać oczami lub głową, w ten sposób męcząc się. Niestety, o ile w typografii druku łatwo o to zadbać, to w sieci sprawa się nieco komplikuje. Różne proporcje ekranów sprawiają, że blok tekstu ma inną wielkość na każdym z ze sposobów na dopasowanie liczby wyrazów w wersie jest wyjustowanie tekstu. Należy się upewnić, że po wykonaniu tej akcji nie pojawiają się nienaturalne i utrudniające czytelność prześwity. Nieestetyczny efekt justowania oznacza natomiast, że wiersze są za szerokie. Należy też zwrócić uwagę na to, czy przeczytanie tekstu wymaga poruszania szeroki blok tekstuKolejnym błędem jest za mała szerokość bloku. Tutaj problem widać od razu – w wersie mieści się niewiele wyrazów, czytelność jest znacznie utrudniona, pojawiają się duże prześwity. Prawda, czasami blok po prostu musi mieć już taką szerokość (np. w sidebarach), ale to nie znaczy, że tekst ma być nieczytelny. Należy po prostu zmniejszyć stopień pisma i zastosować układ wąski blok tekstu3. JustowanieSkoro już raz pojawił się ten termin, należy go nieco rozwinąć. Justowanie to po prostu wyrównanie tekstu do obu krawędzi – obowiązkowy układ typograficzny w druku. W sieci powoduje on jednak to dobry sposób na sprawdzenie szerokości bloku, ale lepiej nie używać go w finalnej wersji tekstu. Typografia internetowa ma to do siebie, że lepiej sprawdza się w niej wyrównanie do lewej strony (wspomniany układ chorągiewkowy). Justowanie może tekstowi zaszkodzić, tworząc nieestetyczne "światło" i utrudniając Źle dobrany fontŹle dobrany font rzutuje na odbiór całej strony. Najlepiej odda to znienawidzony przez wielu Comic Sans. Wyobraź sobie, że trafiasz na stronę kancelarii prawnej. Spodziewasz się tam fontu rodem z komiksów?To oczywiście nieco wyolbrzymiony przykład, ale należy sobie uświadomić, że font naprawdę rzutuje na odbiór całej strony. Powinien być dostosowany do jej zawartości i zgadzać się z wizerunkiem Brak znaków diakrytycznychTak, tak… To przykre, ale ciągle trzeba przypominać o tym, że krój powinien mieć wszystkie ogonki i kropki, czyli polskie znaki. Użycie zestawu bez znaków diakrytycznych powoduje, że rodzaj kroju automatycznie zmienia się. A to widać. W efekcie odbiorca patrzy tylko na wszystkie diakrytyki, irytując się, że coś w nich nie Unikanie krojów szeryfowychJeszcze do niedawna istniało niepisane prawo w typografii internetowej : nie stosuj kroju szeryfowego. Wynikało to z niskiej rozdzielczości ekranów, które źle wyświetlały wszystkie szeryfy. Dziś nie ma powodu, aby szeryfów unikać. I choć niektórzy sądzą, że szeryfy dalej utrudniają czytelność, to coraz rzadziej słychać takie jest natomiast, że krój szeryfowy ma się świetnie w typografii internetowej. Nie wierzysz? Zajrzyj na gdzie rządzą szeryfy, i przeczytaj kilka artykułów. 7. Podejście jak do drukuMożliwe, że czytając o typografii internetowej, natkniesz się gdzieś na informację o błędach typu sieroty, bękarty, i sierotyJeśli założysz, że musisz ich unikać bezwzględnie, to Twoje starania pójdą na marne. Wszystko z powodu responsywności stron, która sprawia, że kolumny tekstu zmieniają swoją szerokość. Dlatego nigdy nie traktuj typografii internetowej na równi z typografią druku. Tutaj działają po prostu inne należy też pamiętać o właściwym wyróżnieniu nagłówków i śródtytułów, czyli o zachowaniu czytelnej hierarchii Nietestowanie webfontówI ostatni błąd, ale wcale nie najmniej istotny – font w Photoshopie i font w przeglądarce to dwie różne rzeczy. Zdarza się, że najlepszy krój wypada słabo na stronie, chociaż w projekcie wygląda świetnie. Trzeba więc wyrobić sobie nawyk sprawdzania webfontów, aby potem się nie nie wiesz, jak to zrobić, bo font nie pochodzi np. z Google Fonts, możesz skorzystać z internetowych generatorów. Jednym z nich jest choćby Font Squirrel, w którym pobierzesz prawie każdy typografia internetowa rządzi się swoimi prawami i ma niewiele wspólnego z typografią druku. Istnieją jednak błędy, o których warto pamiętać, zwłaszcza że mogą wynikać po prostu z nieuwagi lub zapominalstwa. Według niego na tle konfliktu w Górskim Karabachu władze Armenii nie dostrzegają „korzyści” w rozmieszczeniu rosyjskiej bazy wojskowej na terytorium Armenii. Jednocześnie na pytanie dziennikarza, czy będzie teraz domagał się wycofania wojsk rosyjskich, Paszynian odpowiedział: „Nie omawiamy takiej kwestii. Czego nie musisz szukać, bo samo cię znajdzie? I czego, poza kawą i alkoholem, należy się spodziewać wybierając Armenię za cel podróży? Monastyrów. Wielu monastyrów i pięknych monastyrów. Kiedy zapytasz kogoś stąd, który jest jego ulubionym, każdy poda inną nazwę, po prostu musisz znaleźć swój. To nie będzie trudne. Tatev Monastyr Haghpad Sanahin Gdzieś poza mapą Geghard Gór Ale także wąwozów, czystych rzek, jeszcze czystszych jezior. Może i krajobraz jest jednostajny i zawsze wiadomo, co czeka za następnym zakrętem, ale nie można mu odmówić urody. Nad jeziorem Sevan, równie pięknym, co zimnym Jesienne Parz Lich Kamienna symfonia w pobliżu Garni Zamglone góry, wąwozy, doliny Stary cmentarz, gdzieś w okolicy Alaverdi Ubóstwa. Żyje się bardzo skromnie, a Erywań to jedyne miasto Armenii, w którym łazienka w domu jest standardem. Tym bardziej łza się w oku kręci, kiedy gospodyni wciska nam do plecaka słoik dżemu, bo będzie się martwić, czy dobrze jemy. To ta pani, wraz ze swoim mężem, przyjęła nas ciepło, jak osobista babcia i naładowała jedzeniem plecaki do pełna. Dziękujemy! Elastycznego podejścia do czasu. Ormianin jest gotowy do wyjścia albo natychmiast, albo za 6 godzin. Nigdy nie należy się z nikim umawiać na fix nie mając planu B, bo może się zdarzyć, że za dwie godziny twój lokalny znajomy nie będzie pamiętał, że coś ci obiecał. To nie wynika ze złej woli, powinno się to przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza. Niemniej jednak, wkurza niemożliwie. Araratu, który króluje nad Erywaniem. Majestatyczny, monumentalny, w śnieżnej czapie, z młodszym bratem, Małym Araratem, stojącym tuż obok, najlepiej widoczny jest z monastyru Khor Virap. Niekoniecznie w listopadzie. Widok na spowity chmurami Ararat z Khor Virap Erywańska panorama Goryczy i nienawiści. Każdy powie ci, że Ararat ukradli Armenii Turkowie. Generalnie, Turkowie, podobnie jak i Azerowie, to samo zło. 101 lat później, Armenia wciąż żyje tragedią, tureckim ludobójstwem z 1915 roku. Pamiętam i żądam – oto hasło przewodnie nie tylko licznych obchodów i smutnych uroczystości, ale także erywańskich plakatów i murali. Dlaczego wydarzenia sprzed tylu lat wciąż wzbudzają tak gorące emocje? Turecki rząd twierdzi, że unicestwienie około miliona Ormian (czyli 1/4 populacji Armenii, a 1/10 wszystkich Ormian na świecie) to wypadek podczas przesiedlenia. Wypadki się zdarzają, więc co się Armenio czepiasz… W muzeum ludobójstwa Pomnik ofiar ludobójstwa Jeżeli podobał Ci się ten wpis, będzie mi bardzo miło, jeśli polecisz mojego bloga swoim znajomym.

W tej materii nie istnieje wiele różnic, jednak jeżeli już są, to mają zasadnicze znaczenie. Kobiety vs. mężczyźni: co wolno, a czego nie wypada Ostatnia aktualizacja: 09.08.2011 16:

ostatnia aktualizacja: 2020-03-31 19:59:03 Prawo, przepisy drogowe, podatki, kary… Sprawdź co wolno, a czego nie wolno w Armenii. 1. Urzędnicy mają przerwę obiadową między 13 a 14 godziną. Autor: AdCHd 2. Kierowcy nie mogą mieć nawet śladowej ilości alkoholu we krwi. Obowiązuje 0,0 promila. Autor: alfa 3. W terenie zabudowanym dozwolona prędkość w zależności od obszaru waha się od 40 do 60 km/h. 4. Poza terenem zabudowanym dozwolona prędkość to 90 km/h. Autor: AutoMania 5. Kobiety i mężczyźni na emeryturę mogą iść w wieku 63 lat. Autor: Daria 6. W kraju tym wysokość podatku dochodowego dla osób fizycznych wynosi 36%, a dla firm 20% (2018 rok). 7. Podatek od towarów i usług wynosi 20% (2018 rok). Autor: Fan% 8. W kraju tym kobiety mogą brać ślub w wieku 17 lat, a mężczyźni w wieku 17 lat. Autor: Nadia 9. W kraju tym papierosy można kupić od 19 roku życia. 10. W kraju tym formalności związane z założeniem firmy trwają 24 dni. Autor: Statyk Dodaj ciekawostkę Nazwa eksperta W .... od .... www: Kilka słów o sobie... Nazwa eksperta W .... od .... www: Kilka słów o sobie... Nazwa eksperta W .... od .... www: Kilka słów o sobie... Jak zostać ekspertem? Sprawdź swoją wiedzę: Najnowsze artykuły o Armenii: .